Wczorajszy dzień zszedł mi na załatwianiu osobistych spraw. Gdy wróciłam do domu w skrzynce pocztowej znalazłam awizo takiej oto treści;
W dniu 18.02.2014 r. sądową przesyłkę poleconą nr. ………. adresowaną do A…… D….. i tu mój adres , pozostawiłem w…. nazwa miejscowości i nr lokalu . Sądową przesyłkę poleconą można odebrać w miejscu wyżej wymienionym w terminie do….. w godz…
Data i podpis osoby sporządzającej.
i jeszcze na drugiej stronie;
W razie nieodebrania sądowej przesyłki poleconej pomimo dwukrotnego zawiadomienia, zwraca się ją do sądu wysyłającego . Przesyłkę uważa się za doręczoną w ostatnim dniu przewidzianym do jej odbioru.
Uff . Tyle wyczytałam, zerknęłam jeszcze raz na adres. Właściwie to nie wiem pod jakim numerem znajduje się budynek poczty. Zastanowiły mnie jednak podane godziny odbioru, ale przecież termin był do końca tygodnia , a wieczorem spodziewałam się odwiedzin brata ( pracuje jako doręczyciel , lub jak kto woli wiejski listonosz) , pomyślałam , że się wszystkiego dowiem .
Przyjechał , popatrzył na karteczkę i powiedział , że … po pierwsze; to nie jest awizo z Urzędu Pocztowego, a po drugie to zapytał , czy wiem, co się mieści pod wskazanym adresem?…. No skoro nie poczta , to co? – pytam
Weźmiesz więc tę kartkę i pójdziesz do pani …….. do sklepu. Nie wytrzymuję i wtrącam , że przecież to sklep ogólnoprzemysłowy i można tam kupić wszystko , począwszy od skarpetek i majtek, poprzez artykuły szkolne, chemiczne i gospodarstwa domowego. takie wszystko w jednym, jak to w małej wiejskiej gminie. Teraz jeszcze mam tam iść po przesyłkę poleconą z sądu .Dziwne, ale tak wskazywał adres. Tak, to podobno ma być na razie przez dwa lata, bo Poczta Polska utraciła kontrakt na obsługę korespondencji sądów, a taką umowę podpisał jakiś prywatny operator, który stworzył swoje placówki w różnych dziwnych miejscach. Ja podobno i tak mam się z czego cieszyć , bo przecież mogłabym iść po takową przesyłkę do sklepu monopolowego, albo nawet do jakiegoś ciucholandu, czy nawet sex shopu, bo podobno i tak bywa. Myślałam , że to jakieś brednie , lub jestem w środku jakiegoś koszmarnego snu… nie , niestety jednak nie.
Dziś odebrałam przesyłkę. wchodzę do sklepu , jeszcze dość niepewnie, no ale pani sprzedawczyni wita mnie uśmiechem i słowami -,, Pani to po ten list z sądu” . Przytaknęłam tylko , podpisałam, wzięłam i wyszłam. Kątem oka zobaczyłam jeszcze zdziwienie sprzedawczyni i niezaspokojoną ciekawość. zresztą ja chyba też już jestem przeczulona bo odniosłam wrażenie, że w tym sklepie wszyscy o wszystkim wiedzieli.
Cóż takie czasy , tylko jak to jest , chociażby z tą ochroną danych osobowych, skoro postronni mają dostęp do naszych adresów, no i jak wam się w ogóle podoba taki pomysł , bo ja w takiej sytuacji czułam się cokolwiek dziwnie, delikatnie określając zaistniałą sytuację.