Dzieci na trawniki, kupy na śmietniki.

Temat nie do czytania przy aromatycznej  herbacie , bądź kawie.

  Pisząc o tym, być może narażę się miejskim właścicielom czworonogów, ale skręca  mnie, gdy jestem raniutko  w pobliskim miasteczku. Idąc chodnikiem trzeba bacznie patrzeć pod nogi , by nie wdepnąć – w co?, ano w psie odchody. Ludzie poruszają się po chodniku slalomem, bo przecież jak z brudnymi butami  wejść do sklepu, przychodni lekarskiej , lub gdziekolwiek. Właściciele psów naprawdę bagatelizują całą sprawę, mimo , że może być ona dość dotkliwa dla ich portfela, bo za pozostawienie takiej kupy na trawniku grozi mandat od 50 do nawet 500 złotych.  jak się jednak okazuje lekceważących nie brakuje, a straż miejska nie jest przecież w stanie upilnować  wszystkich, bo przecież , żeby taki mandat wystawić , trzeba najpierw właściciela psa złapać na gorącym uczynku, co jest prawie niemożliwe.

  Niektórzy twierdzą, że to przecież  świetny nawóz , ale trzeba również pomyśleć o tym, że po trawnikach, chodnikach , czy po parku, chodzą dzieci, które nie tylko mogą się utaplać w tym badziewiu, ale również, poprzez kontakt z odchodami  mogą się zarazić  pasożytami  takimi jak : tasiemiec  psi, czy glista psia.

  Wspomniałam tu tylko o problemie małego miasteczka, ale dla wyobrażenia sobie całego zagrożenia, podam informację Dziennika Łódzkiego, gdzie można przeczytać, że w Łodzi psy codziennie pozostawiają  na trawnikach około dwudziestu ton odchodów.   Takiej kupy to  mój umysł  nie może sobie wyobrazić. Śmierdząca sprawa, a co jak opady  deszczu zmywają to i kał dostaje się do wód gruntowych. Świetna letnia kąpiel w rzece, prawda?

  Mam tylko nadzieję (wszyscy mówią , że trzeba ją mieć ), że właściciele psinek, piesków i psów będą sprzątać po swoich pupilach, a  hasło DZIECI  NA   TRAWNIKI,  KUPY  NA  ŚMIETNIKI  nie będzie tylko pustym sloganem.

54 myśli na temat “Dzieci na trawniki, kupy na śmietniki.

  1. A przecież pieski chciałyby do toalety ! Tak poważnie, jest to problem. Niedawno widziałem na własne oczy jak to robią tam hen, za wodą. Na spacerku właściciel idzie z torebeczką, takimi niby szczypczykami. Przy chodnikach są specjalne pojemniki. Przyznam się, u córki na podwórku nauczyłem się tych manier. Nic trudnego. Trzeba tylko chcieć. Zobaczcie, piesek w kojcu sam sobie wybierze miejsce na toaletę i chce by ją opróżniać. Nie lubi gdy jemu śmierdzi. A człowiek ? Bez komentarza. Widać, że ~aliczek lubi pieski. 🙂

    Polubienie

    1. — a człowiek?, no właśnie , wychodzi na spacer z psem , puszcza go i rozgląda się , czy strażnika nie widać … a jak coś, to udaje , że nic ni widzi , a nawet, że to nie jego pies….

      Polubienie

      1. Widzę, że podjęłaś temat, który też niedawno poruszałam na moim blogu. Sądząc po licznych komentarzach pod moim postem, broniących właścicieli piesków odpornych na dobre maniery sprzątania po swoich pupilach, jeszcze wiele wody w rzekach upłynie, zanim kultura weźmie górę nad chamstwem niektórych.
        http://czarownica-z-bagien.blog.onet.pl/2014/02/18/na-bezczelnego-sasiada-fraszka-i-kilka-refleksji-dot-wlascicieli-psow/
        Pozdrawiam

        Polubienie

    1. — problem jest i chyba jeszcze wiele , wiele wody upłynie , zanim takie sprzątanie wejdzie ludziom w nawyk.. no popatrz, a gdy na przykład taki mały szczeniak narobi w mieszkaniu, to umieją posprzątać , a na ulicy…. a może to po prostu wstyd…. sama nie wiem….

      Polubienie

  2. A żebyś wiedziała co się dzieje w Warszawie!!!I to nie tylko na trawnikach. Na chodnikach, za schodach domów, wszędzie. Ale uważam że i tak jest odrobinę lepiej. Bo przynajmniej niektórzy po swoich psach sprzątają. Ja już od 5 lat nie mam psinki, ale wtedy gdy ją miałam to należałam do tych „wariatek”, które po psie sprzątają. Poza tym miałam suczkę i ona była jakaś taka wstydliwa, że zawsze się tyłem do krzaka odwracała i robiła co tam miała do zrobienia. Poza tym jeszcze jest sprawa obsikiwania rogów wszystkich kamienic i latarń i drzewek przez psy, bo suczki to przecież suczki…
    A piaskownice na osiedlach są pełne kup psich. Koszmar po prostu!

    Polubienie

    1. — sama widzisz, jak to jest….. ktoś powie; przecież kiedyś też były pieski i problemu nikt nie robił… może i nie robił, ale teraz chyba jest większa moda na zwierzaczki trzymane w mieszkaniach… jest ich więcej, a ludzie niestety coraz mniej odporni .. dzieci tym bardziej, a wiadomo… dziecko ciekawe… to coś znajdzie.. podniesie a nuż spróbuje…
      — pozdrawiam …

      Polubienie

  3. mam yoreczka miniaturkę, kupki też robi miniaturkowe co nie znaczy, że ich nie sprzątam, smycz rozciągana na 5 m z pojemnikiem na woreczki na psie odchody jest większa od mojego psa, ale za to bardzo praktyczna, i pies się wybiega i kupka posprzątana, żaden problem, ale czasami widzę jak przechodnie patrzą na mnie z lekkim uśmiechem jak sprzątam te odchody mojej psiny, zastanawiam się czy cieszy ich że sprzątam czy śmieją się ze mnie, że sprzątam te maleńkie kupki kiedy dookoła leżą „wielkie kopce”;)

    Polubienie

    1. — sama widzisz, ze wiele czasu musi upłynąć, by co niektórzy zrozumieli…. ale skoro Ty sprzątasz i jeszcze ktoś i jeszcze ktoś i jeszcze… to może stanie się to czymś normalnym…
      — pozdrawiam, i życzę wiele radości z blogowania…
      – 🙂

      Polubienie

  4. To jest problem nie tylko techniczny (sprzątanie), ale znacznie szerszy. Psów jest teraz mniej, a w dużych miastach bezpańskich nie ma prawie wcale. Pomimo tego kup jest o wiele więcej niż 40-50 lat temu. Wtedy po prostu byli dozorcy (ciecie, gospodarze posesji, itp.), którzy to sprzątali. Pamiętam, że każdy taki „prezent” był pieczołowicie podbierany i przenoszony pod najbliższy krzaczek, lub drzewko, ku wspólnemu dobru.
    Kolejna sprawa; dzieci też jest o połowę mniej, a problem mimo tego większy, może więc to nie tylko sprawa psa, który coś robi, ale i człowieka, niekoniecznie właściciela psa, który czegoś nie robi?
    No i wreszcie nie sądzę, aby sprzątanie definitywnie poprawiło komfort zabaw dzieci. Ziemia, czy trawnik to nie miejsce zabaw, a piaskownica z kupą, po uprzątniętej kupie, czy bez, jest tak samo niebezpieczna jeżeli nie wymienia się piasku, albo nie uczy dzieci higieny.
    Generalnie jednak masz rację, to śmierdzący problem.
    Pozdrawiam

    Polubienie

    1. — czyli co…. pozostaje założyć ręce pod tyłek i czekać a nuż problem się sam rozwiąże….tylko czy wtedy przestanie śmierdzieć…
      — dzięki … pozdrawiam..

      Polubienie

      1. Ja przytaczam tylko fakty sprzed 40-50 lat: 1/ Dzieci było kilkakrotnie więcej, 2/ Po ulicach biegały bezpańskie psy, których teraz prawie nie ma (Dobrze wychowany pies, spuszczony ze smyczy szuka miejsca na uboczu, mój robił to pod krzakami. N.b. widziałem kiedyś jak przepasiony mały piesek, idąc ze swoim panem na smyczy walił kupki w marszu!), 3/ Dozorca sprzątał chodnik i jezdnię (!) od rana do wieczora, 4/ Na ulicach leżały kupy, ale tylko końskie (furmanki!), itd. itd.
        Ja bym zagonił dozorców i firmy sprzątające.

        Polubienie

      2. — i tu przyznaję Ci racje, ktoś w końcu bierze pieniądze , ktoś odpowiada za czystość, tylko może i my dołóżmy do tego coś od siebie i sprzątajmy, to co zostawia nasz pupil… korona z głowy nam nie spadnie, a może i w nawyk takowa czynność wejdzie…

        Polubienie

    1. — na to ostatnie bym nie liczyła, pewnie będę miała tylko więcej osób , które przestaną mnie lubić, no ale jak wiadomo… lepiej mieć kilku przyjaciół, ale prawdziwych…

      Polubienie

  5. Mnie też strasznie wkurzają te gówna leżące na chodnikach, trawnikach czy placach zabaw.
    Kiedyś powiedziałem do znajomego strażnika miejskiego, że powinni dawać właścicielom srających na chodniki psów 500zł mandaty, to wtedy tacy debile zmieniliby podejście. On mi na to odpowiedział, że sam ma psa i też pozwala mu srać na chodniki..
    Pozdrawiam:)

    Polubienie

    1. — a może w ten sposób… przed chwilą dostałam to na swoją pocztę… to tak z przymrużeniem oka, ale skoro nawet straż miejska nie potrafi .. zobacz…

      — a tak na marginesie, to nieźle sobie nagrabiłam tym swoim wpisem..
      — pozdrawiam…

      Polubienie

      1. Czasami takie rozwiązania jak tego dziadka, są najlepsze;)
        Tylko wtedy ludzie się nauczą.
        Fajne rozwiązania były też w „Dniu świra”. – Co pan robi? – A sram jak pani pies!

        Polubienie

      2. — no popatrz, nawet nie pomyślałam ,że będę się śmiała z psich kup… dobre….
        — skoro innej rady nie ma ,można i tak… 😉

        Polubienie

  6. Problem jest powszechny, niestety, ale i niełatwy do rozwiązania. Nie tylko z powodu chamstwa posiadaczy. Gdy mieszkaliśmy w Gdyni miewałam problem z wydobyciem psiej ,,pamiątki” z powodu bardzo wysokich roślin na trawniku! Koszono trawniki rzadko, trawa wyżej kolan, wypatrzeć czasem było trudno… Teraz na wsi, u siebie w ogródku sprzątam średnio raz na tydzień!

    Polubienie

    1. — na wsi ten problem jest o wiele mniejszy a i psy mają całe podwórka , by sobie pobiegać… no a sprzątać ?… też sprzątamy… może rzadziej, ale w moim obejściu jakoś nie zdarzyło się jeszcze nikomu wdepnąć … a ludzi przez mój dom przewija się sporo…
      — pozdrawiam… a tak na marginesie, to fajnie wrosłaś w ten wiejski klimat i ten strój….. 🙂

      Polubienie

  7. To bardzo ważny temat ! Jeszcze parę lat temu osiedlowe piaskownicy przeznaczano dla piesków, niech sobie sikają. Potem, dzieci miały robale. Teraz piaskownice są grodzone, na szczęście. Ale wyprowadzanie psów na spacer i nie sprzątanie po nich, to nagminne. Gdy psy załatwiają potrzebę, właściciele wpatrzeni są na ogół w dal, aby nie czuć się w obowiązku uprzątnięcia trawnika. Znam przypadek, gdy pani posiadająca duży i piękny ogród, wyprowadza swojego pupila na spacer na trawnik naprzeciw swojego domu. Trawnik należy do mieszkańców bloku. Szczęśliwy piesek i jego szczęśliwa pani wracają do domu, a kupę mają pod oknami mieszkańcy bloku.

    Polubienie

  8. Witaj Alinko!
    Gdy patrzę na trawniki po których biegają pieski i się wypróżniają, to mnie cholera bierze, że tak niewielu właścicieli po nich sprząta. Tylko jedna pani to robi po swoich pupilkach. Oj brakuje nam kultury, brakuje.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    Polubienie

  9. to jest nie do pomyślenia, że ludzie decydujący się świadomie na pupila nie sprzątają po nim, toć mamy już teoretycznie XXI wiek, a w tej kwestii większość jest sto lat do tyłu…

    Polubienie

    1. — jak ja to mówię… do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć… może i do tego też, ale jeżeli to dorastanie będzie tak opornie szło…. to jeszcze długo, długo sobie poczekamy…
      — pozdrawiam…

      Polubienie

    1. — zwłaszcza jak w niedzielę idę z dziećmi do kościoła… w taki dzień , to jeszcze ludzie rozniosą na butach, ale w niedzielę , ruch znacznie mniejszy…. pieska trzeba przecież wyprowadzić , bez względu na to , jaki dzień… no to my po tym chodniku, slalomem i jeszcze co chwila trzeba dzieciakom przypominać , by pod nogi patrzyli….
      — choć podobno jest przesąd , że jak się wdepnie w psie odchody to ma się szczęście…. no ja za takiej przyjemności i takiemu szczęściu mówię NIE….

      Polubienie

  10. …piszę dopiero dzisiaj, bo coś z komórki nie mogę… :((
    …psia kupa jest wszędzie i w sumie to nie jest wina zwierzaków tylko bezmyślnych właścicieli, którzy dla własnej wygody idą z pieskiem dwa bloki dalej żeby sprawę załatwić. Teraz już wiem dlaczego po nas panowanie na świecie obejmą owady…

    Polubienie

    1. — wiadomo , czyja wina.. wystarczy popatrzeć, poczytać, choćby te komentarze…. dużo , oj dużo nam brakuje do pełnej kultury…. ;(
      — z tymi owadami , to serio?… 😉

      Polubienie

  11. A może by poustawiać kosze na odchody z papierowymi torebeczkami? Przecież z kupą nie można przez pół miasta paradować albo wyrzucać ją na przystanku autobusowym.

    Swoją drogą. Wiesz, że istnieje coś takiego jak jedna kropka ‚.’ i z reguły stawia się ją na końcu zdania?

    Polubienie

    1. „J” – u mnie na osiedlu kiedyś ustawiono kosze na psie odchody. Były ładne, duże, głębokie żeby więcej się zmieściło. Miały nawet w specjalnym pojemniku woreczki foliowe. Właśnie „były” i „miały”. Bo już w pierwszym dniu po zamontowaniu w/w, woreczki fruwały porozrzucane przez gówniarzy, a część została pozabierana nie tylko przez właścicieli psów. Przez osoby prywatne. Słyszałam rozmowę dwóch kobiet, jak jedna do drugiej mówiła, że wzięła „parę” dla …… męża do …. pakowania kanapek (!). A kosze w obecnej chwili – zdewastowane – służą młodzierzy do „nauki”, trenują na nich kopanie.

      Polubienie

      1. na moim osiedlu, pojemniki z woreczkami, owszem, były, ale puste. Natomiast koszy – nie uświadczysz. A takiej zawartości nie można wrzucać do normalnego kosza, bo za to też jest mandat………….
        Dlatego noszę zawsze w kieszeni małą reklamówkę.

        Polubienie

  12. Bylam swiadkiem , na jednej z uliczek Grochowa , pan przygladal sie jak piesek robil kupe na srodku chodnika, kiedy zblizylam sie i zwrocilam uwage o sprzatnieciu, zasmial sie ironicznie i odszedl nie szczedzac pod moim adresem obrazliwych epitetow. Chamstwo nie zna granic, czy taki trudno miec ze soba w kieszeni torebke foliowa i chusteczki higieniczne?

    Polubienie

  13. Jestem właścicielką dwóch niewielkich piesków, które wyprowadzam wieczorem, zawsze po nich sprzątam. I chciałabym,żeby powracający po ciężkiej pracy w knajpie panowie robiący szalet z każdego krzaczka i płota też po sobie sprzątali, podobnie jak mamy zmieniające dzieciom pieluchy- rzucają zużyte pampersy byle gdzie. Mam później problem z pieskami bo jak mam im wytłumaczyć, że nie powinny tego wąchać? Inny kłopot to rowerzyści, którzy uważają, że chodnik to tor wyścigowy tylko dla nich!!Czy to też wina moja i moich psów? Widzicie, że właściciel psa nie sprząta po nim to mu to powiedzcie upomnijcie ale traktujmy wszystkich jednakowo bo wszystkie odchody psie czy ludzkie śmierdzą jednakowo!

    Polubienie

  14. Oh tak psie kupy… zmora. Chociaż jeszcze parę lat temu miałam pieska, teraz nawet jak dzieci chcą zwierzaka to odmawiam. Pies to obowiązek, a dzieci zaraz się znudzą i sprzątanie psich odchodów pozostanie na mojej głowie więc podziękuję za taką codzienną rozrywkę 🙂 Dzieciom mogę kupić chomika 🙂

    Polubienie

  15. haha przeciez dzieci nie wychodzą na dwór 😀 chyba ze te maluszki na plac zabaw i tyle a co do kup to miasta nie są przystosowane do tego zeby ludzie mogli sprzątac! ja bym sprzątał gdyby byla taka mozliwosc bo przeca nie bede latac przez pół godziny z workiem gówna zeby je wyrzucic w domu bo do normalnego kosza nie mozna!j

    Polubienie

  16. Moja mama zwróciła sąsiadce uwagę, żeby jej pies nie srał pod nasze okno, a dziewucha wydawałoby się młoda i z wyższym wykształceniem odpowiedziała, że to tylko pies i gdzie ma się załatwiać. Pies to tylko zwierze ale właścicielkę to ma niekulturalną i mało inteligentną. W małych miejscowościach też są osiedla i osiedlowe „damy z pieskami” ale kultury u tych pań to już brak. Ogólnie panuje zasada, aby od siebie, czyli wyprowadzanie pieska na siku i sra.. jak najdalej od swojego bloku najlepiej komuś pod oknem. Najgorsze jest to, że pomimo tego, że my nie mamy psa okna nie można otworzyć bo śmierdzą psie siki i odchody. Wyobraźcie sobie jaki to jest smród w lecie i po deszczu. Ale każde zwrócenie uwagi takiej pani od pieska równoznaczne jest ze zrobieniem sobie złośliwego wroga. Przez takich ludzi znielubiłam psy!!!

    Polubienie

  17. a teraz, kiedy zrobiło się ciepło i „wykluły” się mamy, babcie z dziećmi/wnukami również powstał problem z ….. no własnie z kupami …..dzieci. Proszę nie myśleć że bronię i/lub staję po stronie włascicieli psów, ale wiele razy widziałam, jak mamy, babcie „wysadzały” (tak to się chyba nazywa) dzieci na …. kupę. Dziecko zrobiło, mama czy też babcia jakoś nie kwapiła się z zebraniem kupy i wyrzuceniem do kosza. Zatem nasuwa się pytanie – czy ludzka kupa jest inna, czy jest lepsza? A może ludzie są uprzywilejowani (albo ludzka kupa jest uprzywilejowana) i nie muszą sprzątać po swoich dzieciach, a czasem nawet i po sobie (szłam ostatnio na działkę i moim oczom ukazał się widok pana który nie skrępowany robił kupę przy ścieżce). I również nie wypominając wszędzie walających się smieci, porozbijanych butelek, wyrzucanego zepsutego jedzenia przez okna czy balkony ….. Więc może należało by zacząć „od siebie” …..

    Polubienie

  18. Zgadzam się, że po pupilu powinno się sprzątać. jednak przyznaję zarazem, że nie zawsze sprzątam po swoim… Mea culpa. Poprawię się.
    Jednak jest też druga strona medalu. W moim mieście jest jeden jedyny kosz na psie odchody (do normalnych niewolno wyrzucać, bo mandat). Trochę mało praktyczne rozwiązanie.
    Swoją drogą, wg mnie, piaskownice powinny zostać zupełnie zlikwidowane, siedlisko bakterii, zarazków i Bóg wie czego jeszcze.
    Poza tym w XXI wieku dzieci raczej nie bawią się na trawnikach. Jak już to na placu zabaw i to zazwyczaj pod czyjąś opieką, a jak są wystarczająco duże na samodzielne eskapady, to mają głęboko w nosie zabawę na trawniku. Zresztą co niby miałyby na nim robić?

    krainawinemplynaca.blogspot.fr

    Polubienie

  19. Ja po piesku sprzątam. Na szczęście mały jest. Ale skręca mnie, kiedy tym slalomem mam wejść na trawnik pomiędzy „wielkie kopce” żeby zebrać „swoją” niespodziankę. Druga sprawa to rzadkie opróżnianie koszy. Smród niesamowity… 😦 A jeszcze okazało się, że w parku niedaleko mojego domu srają nie tylko pieski, ale także ich podchmieleni właściciele. Ciekawe kto za nimi sprzątnie… 😦

    Polubienie

  20. Jak dobrze czasami jest mieszkać na wsi. My nie mamy tutaj takich problemów, jak w tych miasteczkach, a co dopiero wielkich metropoliach. Tutaj każdy ma swojego psa na podwórku i dba o niego na swoim ogrodzie, inni nie muszą się narażać na wdepnięcie w odchody naszego pieska. 🙂 Tutaj z resztą ludzie chodzą na spacery z psami do lasu, albo na łąki i nie tak masowo, więc tego „kupkowego palącego problemu” aż tak nie widać.

    Polubienie

  21. Mam psa nie małego i zawsze po nim sprzatam zaopatrzyłam sie na alledrogo w 4 roliki takich kolorowych woreczków i powiem wam ze tyle co sie przeprowadziłam i u nas w miescie kosze na psie odchody sie przepełniają czyli jednak ktos sprzata a fakt faktem ze jak sie maly piesek zalatwi to jeszcze nie widziałąm żeby jakaś paniusia sie schyliła i posprzatała a przecież to tak niewiele a nie rujnuje butów i humorów przechodniów :0

    Polubienie

  22. Akurat piaskownice są idealnym miejscem, gdzie załatwiają się koty. Kto ma kota ten wie. A kotów jest dużo.
    Koty trzeba chronić, bo zabezpieczają nas przed szczurami.
    Więc jak do piaskownicy załatwi się 20 kotów i 1 pies to naprawdę nie robi różnicy
    Nigdy nie widziałam psa, który załatwiałby się w piaskownicy.

    Polubienie

  23. A ja właśnie sobie popijam kawkę i zachowuję się jak prawdziwy urzędnik – piję kawkę, siedzę w necie, a praca nie zając, nie ucieknie. Jakoś się nie mogę rozbudzić po majówce i bardzo się cieszę, że mieliśmy ognisko na ogrodzonym prywatnym terenie, gdzie trawa czysta i mogliśmy brykać do woli.
    Zauważyłam, że u nas coraz więcej osób chodzi z woreczkami i zbiera po swoich psach, ale wciąż to nie jest normą. A szkoda, bo pamiętam czasy dzieciństwa, kiedy w każde lato rozkładało się koce na trawie i spędzało się tam cały dzień. Wtedy też ludzie mieli psy, ale nie pozwalali im się załatwiać pod samym blokiem, tylko wyprowadzali dalej, na pobliską łąkę. A teraz gdyby mogli, to by psa wyprowadzali na klatkę, nie dalej. Na szczęście nikt jeszcze nie wpadł na pomysł wyprowadzania psa na balkon. Brrrr.

    Polubienie

Dodaj komentarz