Kilka słów do Was kochani.

Kochani chciałam przeprosić, że ostatnio mnie  tak maleńko  w tym blogowym światku, nie wszystkich znajomych zdążyłam odwiedzić, nie wszędzie  zostawić komentarz. Ostatnie trzy tygodnie  zajmowało mi pieczenie  słodkości, bo to i okres świąteczny , no i tak się złożyło, że jeszcze inne uroczystości.  Lubię to robić  dla przyjaciół i dla ich znajomych, tak na rożne okazje, no, a jeżeli przy tym  jeszcze dodatkowy zastrzyk gotówki, więc  tym lepiej, bo wiadomo , każdy grosz się przyda. Więc  przepraszam, a jeżeli  już ruszyliśmy kwestię zastrzyku , czyli stronę bądź co bądź medyczną , to na ostatniej wizycie , pani doktor  nie podobała się praca mojego serca i  po odczytu z EKG  nakazała , by jak najszybciej skontaktować się z  kardiologiem.  Wszystko to pięknie, bo troska o pacjenta jest, tylko problem w tym , by do tego kardiologa się dostać. Kolejki, wiadomo jakie, chyba , że człowieka wcześniej rozłoży i  na oddziale szpitalnym wyląduje.  Myślę więc, skoro tam trzeba długo czekać, to skonsultuję się ze znajomym lekarzem, co prawda to specjalista z innej dziedziny, ale dobry lekarz ( pierwszy w rankingu lekarzy w okręgu), przyjaciel, no i na internie pracuje. Umówiłam się na wizytę. Byłam  jedenasta, no, nie jest źle z tym tylko , że dopiero weszła pierwsza osoba. No to sobie poczekam, bo każdy pacjent tam w środku to długo i dokładnie, pół godzinki jak nic. Wchodzę w swój ulubiony  kątek, wyciągam książkę i, no właśnie; tutaj wielki ukłon dla naszej blogowej znajomej.  Aniu, ,,ŻÓŁTA TABLETKA ” działa jak  prawdziwe lekarstwo. Naprawdę, z czystym sumieniem polecam każdemu ( książka krąży już wśród moich znajomych i wszyscy zadowoleni) .  Czytałam z zapartym tchem i jakby ciągle było jej mało.  Przyznam, że były chwile , gdy ręką zakrywałam usta , by nie parsknąć  śmiechem, (  bo ludzie chorzy  i cokolwiek dziwnie na mnie zerkali),   ale i chwile refleksji i zadumy były.  Za książkę jeszcze raz dziękuję , a kto nie czytał, bardzo polecam. ŻÓŁTA  TABLETKA autor ANNA SAKOWICZ.  Tak mnie wciągnęła , że nawet  nie dostrzegłam , że to już moja kolej do lekarza.   Lekarz zbadał, wytłumaczył, mówił,  że znowu o siebie nie dbam jak trzeba  , wypisał receptę  i za miesiąc kazał się zgłosić. Już nie raz wyciągał mnie  na prostą  i teraz póki co też  obiecał. 

  Miało być kilka słów , a ja znowu  się rozpisałam , taka papla ze mnie.   Dziś  kolejny dzień długiego majowego weekendu. Ciasto czeka gotowe do odbioru , a ja obiecuję Wam i sobie przede wszystkim , że solidnie będę odpoczywać, świętować rodzinnie , no i oczywiście nadrabiać zaległości na blogu.  

36 myśli na temat “Kilka słów do Was kochani.

    1. — gdyby to były kłopoty typu…. zakochać się czy nie, to serducho pewnie by się cieszyło, a tak… zaczyna się buntować i to już nie pierwszy raz…
      — pozdrawiam i… rodzinnego świętowania życzę…

      Polubienie

  1. Oj tam, nie przejmuj się, że nie masz czasu odwiedzać blogów i zostawiać komentarzy. Toż to nie obowiązek 😉 Zdrowie najważniejsze. Dobrze, że masz w najbliższym otoczeniu lekarza – przyjaciela. To cenne. Życzę Twojemu sercu dobrej kondycji, a Tobie zdrowia i dużo majowego uśmiechu.
    Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

  2. Kochana! Ja na „blogowni” też ostatnio mało bywam.Jak ludzie mają”wolne”, to dla mnie oznacza ,że jestem bardzo zajęta- ale pozytywnie:) Brak czasu! Czytam, lecz na komentarze nie zawsze mam czas. A jeszcze ostatnio dostałam od męża nowiutkiego laptopa, bo widział, że ciągle z synem walczę o miejsce przy stacjonarce,no i teraz muszę go „ogarnąć”.Jakoś mam nawyk do tamtego- i nie mogę się przyzwyczaić.Jeśli chodzi o”ŻÓŁtą tabletkę” Ani- na pewno przeczytam! Będę miała więcej czasu w sanatorium, to przeczytam!Znam jej bloga i jej poczucie humoru oraz język, jakim się posługuje-na pewno będzie ciekawie!!! Tobie życzę duuużo zdrówka!Pozdrawiam

    Polubienie

    1. — książkę bardzo polecam… prosta trafia do każdego… można się uśmiać, można i zadumać… kilkanaście opowiadań, a każde o czym innym… i tyle, bo nie chcę zdradzać szczegółów, choć język sam się rwie , by wszystko wypaplać….
      — 🙂

      Polubienie

  3. Tyle przeżyć masz za sobą w okropnym stresie ,to co się dziwić że serce to odczuło. Wychodzi później, jak to z własnego doświadczenia znam Aliczku. Zdrowia życzę i serdecznie pozdrawiam-;))

    Polubienie

    1. — masz rację kochana… kiedyś to było tego tyle i człowiek jakoś wytrzymywał, a teraz , wystarczy byle stres i wszystko daje się we znaki ze wzmożoną siła.. ból niestety też…ale jak ja to powtarzam, złego to i diabli nie biorą, to pewnie pomęczę się jeszcze trochę… 😉

      Polubienie

  4. „Miej serce i patrzaj w serce” to słowa Adama Mickiewicza. Pierwszą część słów, czyli „Miej serce” rozumiem, by być dobrym i wyrozumiałym, by nie być obojętnym na krzywdy i cierpienia innych. Starajmy się pomagać innym i ich nie ranić. Druga część cytatu mówi o tym abyśmy nigdy nie oceniali drugiego człowieka powierzchownie tzn. po swojemu. Przecież nie wiemy do końca jakie są rzeczywiste jego intencje, co tak naprawdę myśli. Możemy komuś zrobić krzywdę. Powinniśmy patrzeć w głębię jego serca i duszy, żeby zobaczyć jaki jest naprawdę. No chyba, że to drań pospolity. A co do naszych lekarzy, jest podobnie jak z nami. Są tacy i tacy. To co widzę, to ostatnio o Doktora Judyma coraz trudniej. Życzę Jejmości dużo zdrowia. By wizyty u lekarzy były tylko towarzyskie. Pozdrawiam wiosennie. 🙂

    Polubienie

  5. — „Miej serce i patrzaj w serce” , tak , piękny i mądry to cytat, za pomocą którego choć na moment przenieśliśmy się w mickiewiczowskie czasy, tylko ja niestety muszę wrócić do codzienności, do realiów tego świata. Co do serca, to praktycznie nie zwracamy na nie uwagi , dopóki nie zacznie boleć… czasem bywa zbyt późno, bo nieleczone traci na swej mocy, aż….. oby nie…. ——— tyle mamy romantyzmu we współczesnym świecie..

    Polubienie

  6. Ja w marcu chciałam się zarejestrować do kardiologa na kontrolne badanie – już brakło w tym roku miejsca. Wiec poczekam, na szczęście nic złego się nie dzieje. Powtórzę za Uleczką – nie ma skutku bez przyczyny. Całe lata trzeba lizać głębokie rany i jeszcze nowe czasem wychodzą….. Rozumiem Twój brak czasu, teraz więcej innych zajęć. Książkę zanotowałam, poszukam w bibliotece. Ja czytam teraz „Cukiernię pod Amorem” Gutowskiej-Adamczyk, polecaną przez Jadwigę.
    Pozdrawiam Aliczko 🙂

    Polubienie

  7. – no to podobnie jak ja… dzwoniłam do poradni onkologicznej.. niestety już za późno nie ma miejsc na ten rok….no ale do prywatnej przychodni to tylko niecały miesiąc… takie mamy fajne czasy… ta sama pani doktor przyjmuje… – kończymy to narzekanie, wszak mamy jeszcze czas świąteczny i nawet deszcz przestał padać…. jest powód do radości ?… jest , bo na spacer można wyjść i świeżego powietrza zaczerpnąć, a to też dla zdrowia..
    — pozdrawiam…

    Polubienie

  8. Podziwiam! Za to pieczenie na akord. Osobiście wolałabym robić sałatki lub obiady. Z pieczeniem u mnie kiepsko… Zdrowia życzę!

    Polubienie

  9. Dzień dobry Alinko.
    Dawno u Ciebie nie byłem…. wiosna przyszła na całego i pociągnęło mnie do mojej Leśnej Głuszy, a tam, wiadomo …. wzrok nie sięga i internet dosięgnąć nie może. Nawet z komórki aby zadzwonić trzeba przed domem dobrze się nagimnastykować aby zasięg znaleźć. Ale wczorajsze załamanie pogody do domu mnie zapędziło i znajomych w necie odwiedzić pozwoliło. Ten Twój wpis z uwagą przeczytałem i jak doszedłem …do wizyty u kardiologa to zmartwiłem się, Ale dalsza część Twojego wpisu uspokoiła mnie. To dobrze Alinko, że taki kardiolog jest w zasięgu Twoich znajomych … w dzisiejszej możliwości dostępu do lekarzy to sprawa bezcenna. Obyś Alinko chodziła tam tylko od czasu do czasu na rozmowy i …. dla podtrzymania kontaktu, Tego z całego, swojego ( chyba zdrowego ) serca Ci życzę.
    Przeczytałem z uwagą też wszystkie komentarze do tego tekstu i powiem, że nad komentarzem Pana Andrzeja zatrzymałem się dłużej. Odniósł się nie tylko do Twoich … problemów sercowych, ale na sprawę spojrzał szerzej. A więc jego wypowiedź jest mi niejako bardzo bliska. Bo warto zawsze na każdą sprawę popatrzeć bardziej ogólnie i wnioski wyciągnąć ….. co może i inni z tego jakoweś wskazówki do swojego postępowania pozyskają, czy też spojrzą na innych ludzi nie tylko przez pryzmat tylko jednej, konkretnej sprawy.
    Dziękuję za poleconą książkę ŻÓŁTA TABLETKA – nie czytałem jej. Ale poszperam w Empiku, bo poczytać warto.
    Alinko …. jeszcze raz życzę dużo zdrowia i …. dbaj o kontakty ze znajomym lekarzem , to ważne….. A poniżej coś na humor ….. realny opis naszej ” służby” zdrowia …. dlatego w cudzysłowie, bo nie bardzo wiem, komu ona teraz służy, jak słucha się w TV o tylu nieciekawych zaniedbaniach …..

    PAN KOTEK BYŁ CHORY – POLSKIE REALIA

    Pan kotek, choć chory, nie leżał w łóżeczku,

    bał się stracić pracę, bo skąd wziąć na mleczko.

    Dzień cały harował (nikt nie chce być głodny),

    pod wieczór cichaczem poszedł do przychodni.

    W przychodni mu dali numerek z terminem;

    termin nieodległy, miesiąc szybko minie.

    Nic wyskokowego przez miesiąc nie pijał,

    mimo to choroba jakby się rozwija.

    Opadły mu wąsy, nos na kwintę zwiesił,

    nadal gorączkuje, życie go nie cieszy,

    czka, kaszle, bojowe na rząd puszcza gazy,

    z wściekłości o bliskim końcu rządu marzy,

    lecz sam bliższy końca z dniem każdym jest kotek.

    Miesiąc jakoś wytrwał, lecz co będzie potem?

    Lekarz go wysłuchał i westchnął – Na Boga!

    Idź kotku czym prędzej do laryngologa !

    Na wizytę czekał kolejne pół roku;

    chudł, marniał, coś w płucach go kłuło i w boku,

    lecz doktor do gardła mu nawet nie zajrzał:

    – nie tego, koteczku, wybrałeś lekarza.

    Nie z gardła ten kaszel, on z płuc się dobywa,

    do pulmonologa idź! – Śmierć zbiera żniwa!

    Kolejne pół roku. Doktor mięsem rzucał:

    – diagnozę postawię jak prześwietlisz płuca.

    Niech lekarz rodzinny da ci skierowanie.

    Do diabła koteczku!

    Lecz się, skończysz marnie!

    Na wizytę czekał koteczek znów miesiąc

    i na prześwietlenie dni jeszcze pięćdziesiąt.

    Aż dzień wreszcie nadszedł, czas iść do rentgena.

    Jest termin, jest rentgen, lecz… koteczka nie ma.

    Kotek nie doczekał. Już leży w mogile

    a dusza do Boga uśmiecha się mile:

    Najwyższy Doktorze, znajdź miseczkę mleczka,

    w rajskim sanatorium dla mnie, dla koteczka.

    Będę Tobie mruczał i grzał Twoje kości,

    tylko mnie w Twym Raju chciej u siebie gościć.

    Cóż mogę, koteczku – rzekł Bóg- wobec faktu:

    nie chciał ze mną zawrzeć NFZ kontraktu ….

    Ale, Alinko aby tak pesymistycznie nie odchodzić z Twojej stronki …. polecam coś bardziej optymistycznego….

    Proponuje dokładnie przeczytać i stosować .

    Babcia mówi:
    Ja na poprawę trawienia, piję piwo,
    gdy nie mam apetytu, piję białe wino,
    przy niskim ciśnieniu – czerwone wino, przy wysokim – koniak, gdy jestem przeziębiona, serwuję sobie śliwowicę.
    A kiedy pije pani wodę?
    – Tak strasznej choroby to ja jeszcze nie miałam…

    Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia. I pamiętaj, serce nie może być źródłem chorób, ona powinno być wyłącznie źródłem i magazynem uczuć…. maj przecież mamy.

    Polubienie

    1. — witaj… przyznam, brakuje NAM CIEBIE w tym naszym świecie nutek, tym większą niespodziankę zrobiłeś mi, zaglądając tutaj… dzięki, to taki kojący balsam, jak to się określa w tym naszym muzycznym światku… a wiesz co?.. tak się zastanawiam, a może zacząć stosować zalecenia babci ;).. na marginesie dodam , że za wodą w czystej postaci nie przepadam, więc chyba tak bardzo chora jeszcze nie jestem…
      — pozdrawiam, i oczywiście zapraszam do siebie, kiedy tylko będziesz miał dostęp do internetu, znaczy kiedy tylko będziesz w domu… aaa no i czekamy na piękne zdjęcia z tej TWOJEJ LEŚNEJ GŁUSZY….

      Polubienie

  10. Witaj Alinko!
    Dobrych ciasteczek bym sobie pokuszał…
    I ich słodkościami się powzruszał.
    Lepiej się radować…
    Niż chorować.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    Polubienie

    1. — witaj …. dobrych ciasteczek powiadasz… hm… może , pomyślimy… a poważniej …. dzięki wędrowcze , że znalazłeś chwilkę , by przywędrować do mnie i jeszcze kilka słów zostawić…

      Polubienie

  11. Nie przejmuj się wizytami na blogach. Nigdzie nie uciekamy, więc spokojnie piecz, dorabiaj i dbaj o zdrowie, bo to najważniejsze. Pozdrawiam serdecznie

    Polubienie

    1. — odpoczywam , odpoczywam, odpoczywam i już mam dość… dodrze , że to lenistwo już się kończy, jutro na działeczkę… troszeczkę pracy na świeżym powietrzu na pewno dobrze mi zrobi i pogoda ma się pomaleńku poprawiać .. oby w sobotę było ciepełko, bo znajomi zabierają mnie na ucztę taką dla ducha i dla ciała oczywiście też… pięknie jest mieć takich prawdziwych przyjaciół…
      — pozdrawiam … 🙂

      Polubienie

  12. Aliczku, kochana, taki chyba teraz zwariowany czas, słońce wyszło, więcej chęci do wszystkiego, aż nie chce się siedzieć przy kompie. Ja też ostatnio wypadłam z obiegu, teraz nadrabiam zaległości, bo aż strach. Czytać, czytałam na bieżąco, ale z komentowaniem na bakier. No to teraz nadrabiam 😉

    I dbaj o serduszko, koniecznie.
    Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

    1. — witaj… oj dawno Cię nie widziałam… z tym nadrabianiem , to niema się czym przejmować, ważne , ze na bieżąco jesteś… nie jestem pewna , ale tu na logu chyba nie dostaje się jedynki za nieodrobienie pracy…. pisze tak, bo akurat maluchy wróciły ze szkoły i jestem w temacie…
      — pozdrawiam …

      Polubienie

  13. No taaaaaa słodkościami kusić będziesz no:) A lekarze i opieka zdrowotna w naszym państwie to oddzielna historia jest niestety nie wesoła ta historia jest, zdróweczka życzę i pozdrawiam 🙂

    Polubienie

    1. — no taaaaa…. jak nie ma czym , to dobrze, że jakieś ciasteczko potrafi zakręcić i w kusicielkę się bawić… 😉 … a życzenia zdróweczka, to jak najbardziej wskazane , bo trzeba mieć dużo, dużo zdrowia i spokojności, by chorować…

      Polubienie

  14. Kiedyś pomyślałam,że jak będę na emeryturze, to będę piekła , gotowała, cudowała.Dzisiaj już wiem, że słodkie w moim przypadku niewskazane,tłuste też nie, pieczonego unikać.Majonezy, śmietany odstawić.Pomarzyć tylko można. Pozdrawiam.Ula

    Polubienie

  15. Westchnęłam ciężko, czytając Twój wpis. Zamarzyła mi się taka znajoma, co piecze dla mnie szarlotkę. Moje koleżaneczki akurat w tej kwestii kiepsko się sprawdzają. Nie mogę wprawdzie narzekać, bo ostatnio jedna nakarmiła mnie pierożkami z mięsem (moje ulubione danie) mamusinej produkcji, ale szarlotka i tak mi się marzy 🙂 Zazdroszę Twoim znajomym, eh… 🙂

    Polubienie

    1. — oj piecze się, piecze… tak na zamówienie, a jak już jakaś domówka , to wiadomo z niejednym ciastem i każdy wychodzi jeszcze z małą paczuszką słodkości… tak sama przyzwyczaiłam znajomych, to tak mam..
      — 🙂 🙂 🙂

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s