Polacy, jak ogólnie wiadomo, to najlepsi specjaliści i to w wielu dziedzinach. Jest taka, w której też wiedziemy prym. Otóż, Polak lubi leczyć się sam. Dostępność leków wydawanych bez recepty, reklamy w mediach, a także doradzające serwisy internetowe sprawiły, że w ostatnich latach liczba Polaków leczących się bez konsultacji z lekarzem znacznie wzrosła. Kiedy dotyka nas ból, nie zastanawiamy się, tylko sięgamy po znajdującą się pod ręką tabletkę przeciwbólową.
Trudno uwierzyć, ale w Polsce jest prawie 360 tysięcy placówek uprawnionych do sprzedaży leków i jak ogólnie wiadomo, nie są to tylko apteki, bo większość stanowią supermarkety, mniejsze osiedlowe sklepiki, czy też stacje benzynowe. Zdarza się, że gdy kupujemy jedzenie w supermarkecie do koszyka często wrzucamy też tabletki. Nie dlatego, że nas akurat coś boli, ale tak na przyszłość, na wszelki wypadek, na zapas.
Przed nami sezon zimowo -grypowy, zatem już teraz kupujemy i łykamy witaminki i inne wzmacniające suplementy diety. Przyznam, że i ja nie wyłamuję się z tych statystyk i oprócz leków przepisanych przez lekarza, dodatkowo coś tam sobie dorzucam na wzmocnienie odporności. Co jest jednak dla mnie niewyobrażalne, to fakt, że Polacy co roku kupują około dwa miliardy leków uśmierzających ból. Taka łatwość dostępu sprawia, że w rankingu spożywania leków zajmujemy miejsce w czołówce państw europejskich. Jakoś nie zdajemy sobie sprawy, że tego typu medykamenty, łagodząc jedne dolegliwości, przyczyniają się do powstawania innych.
Tematu i tych wszystkich, przytaczanych powyżej liczb by nie było, gdyby nie fakt, że (co prawda od niedawna) pracuję w hurtowni farmaceutycznej i zdążyłam się już przekonać, jakie ilości leków w tym właśnie tych bez recepty, każdego dnia wyjeżdża w Polskę, a przecież to tylko jedna niewielka hurtownia.