” Zapach perfum kobiety, mówi o niej więcej, niż jej charakter pisma „

  Słowa stanowiące tytuł tego postu wypowiedział kiedyś Christian Dior. Ile w tym prawdy? Pewnie jak w każdym cytacie – sporo. Osobiście uważam, że zapach kobiety / mężczyzny to bardzo osobista wręcz intymna sprawa, dlatego też nie wchodzę do sklepu i nie kupuję  znajomym perfum jako upominki, no chyba, że jest to dla mnie  ktoś bardzo bliski.  Dla mnie jest to rzeczą normalną, że to co mi się podoba, niekoniecznie musi się podobać, znajomej, czy znajomemu . Zatem jeżeli już kupujemy to tylko najbliższym, kogo darzymy uczuciem, nawet takim rodzicielskim, bo wiemy co dana osoba lubi i jaka jest. Tu podam maleńki przykładzik, znajomy, który od kilku lat pracuje za granicą kiedyś napisał: „a ja już od kilku lat, jadąc do domu na urlop kupuję żonie tradycyjnie te same perfumy”  (tu podaje nazwę, której jednak nie wymienię, by nie robić reklamy)  i to jest  właśnie piękne, bo żona to ta właśnie najbliższa, do której się tęskni, zwłaszcza, gdy dzielą takie odległości.

   Perfumy, ich  zmysłowy zapach nie tylko  dodają energii, elegancji, ale również podkreślają osobowość człowieka.  W czym więc tkwi ta tajemnica?  W składnikach, a w rezultacie w ich doborze i odpowiednim  mieszaniu zapachów. Niektóre są bardzo intensywne, inne subtelne, delikatne, by tylko podkreślić  charakter woni.

Kilka ciekawostek, o tych najbardziej lubianych przez nas zapachach

  FIOŁEK – do  produkcji perfum używane są i kwiaty, które pachną słodko i intensywnie,
JAŚMIN-   produkcja olejku jest bardzo pracochłonna . Taka ciekawostka, żeby uzyskać jeden litr olejku, trzeba ręcznie zebrać kilkadziesiąt kilogramów płatków. Jaśmin rośnie głównie w Chinach i Indiach
TUBEROZA jest to kwiat, o bardzo bogatym aromacie, bo można w nim wyczuć zapach konwalii, jaśminu, pomarańczy. To właśnie o nim tak pięknie śpiewał Marek Grechuta  

BERGAMOTKA , zapach ten dodaje się do perfum, ponieważ jej woń jest orzeźwiająca z nutą goryczki. Podobno ma również działanie antydepresyjne.
PIŻMO jest to wydzielina ze zwierząt piżmowych, choć coraz częściej uzyskiwany syntetycznie. Zapach uważany za niezwykle atrakcyjny.
WANILIA, ten zapach  zna chyba każdy.Otrzymuje się go z rośliny zaliczanej do strączkowych.  Podobno jej aromat podnosi libido.
AMBRA , to wydzielina z kaszalota, ma ostry, morski zapach. Stanowi bazę wielu perfum, nazywana czasem pływającym złotem

 Teraz możemy choć w części zrozumieć dlaczego dobre perfumy są tak osobistą sprawą każdego no i po części dlaczego ich cena jest tak wysoka.

 

 

Wróblem wyleci, wołem powróci.

  Plotka, każdy ją zna. Powstaje w bardzo prosty sposób. Ktoś coś powiedział, ktoś usłyszał, zrozumiał po swojemu i przekazał dalej. Najlepszym przykładem rodzenia się plotki jest taka niewinna zabawa w głuchy telefon. Pewnie ją znacie, ja pamiętam ją jeszcze z czasów szkoły podstawowej. Często, bawiliśmy się tak właśnie. Pierwsza osoba wymyślała słowo, lub krótką historyjkę  i powtarzała na ucho  kolejnej i tak do końca, aż  ta ostatnia mówiła głośno, co usłyszała. Śmiechu było sporo, no ale wracając do tematu, to śmiało mogę powiedzieć; plotkujemy wszyscy. To stwierdzenie  może budzić u niektórych oburzenie, ale przecież plotkowanie, to też pewna forma komunikowania się, na przykład, rozmowy w domu na temat szefa czy  znajomych. Plotka, to przecież nic innego, jak wymiana informacji o osobach nieobecnych.   Z reguły są to informacje niesprawdzone i niejednokrotnie nieprawdziwe, czasem nawet powodujące utratę dobrego wizerunku osoby, o której mówimy.

   Skoro plotkujemy wszyscy, to rzeczą oczywistą jest, że i o nas też plotkują.  Tych, które podnoszą ciśnienie lepiej nie wspominać, ale są też i takie ploteczki, które potrafią, rozbawić a nawet zadziwić . Jedną taką pozwolę sobie podzielić się z wami.   Po kilkuletniej przerwie, na palcu mojej prawej dłoni znów pojawiła się obrączka .  Jakie ma znaczenie, wiedzą tylko najbliżsi, ale spekulacji było sporo; a to, że wróciłam  do męża, albo, że to w dowód (nie mam pojęcia czego tam), a nawet, że powtórnie wyszłam za mąż, tu nawet padało konkretne nazwisko. Męża widać nie było, więc wszystko jakoś powoli ucichło.  Tak  by się wydawało. gdyby nie wróciło i to w nietypowych, trudnych dla mnie okolicznościach. Stojąc w kościele, przy trumnie zmarłego brata, usłyszałam nagle. ” Te zobacz. ona ma obrączkę na palcu, to nawet nikt nam nie powiedział, że za mąż wyszła” Tym razem to przykre, bo ani to miejsce, ani czas na takie wywody, takie oceny.  Cóż, sprawdza się stare przysłowie; plotka wyleci wróblem, a powróci wołem.

  A obrączka? no cóż, to bardzo rodzinny i bliski sercu prezent i nic, że wartość materialna niewielka, ale na palcu pozostanie do końca moich dni.

Książka, jak przewodnik przez życie, jak przyjaciel, który nie zawiedzie

Jestem z tego pokolenia, które to siedziało do późna w nocy i czytało  książki pod kołdrą z latarką w dłoni. No tak, to stara już jestem i jakby nie z tego świata, bo teraz już mało kto czyta tradycyjne książki. Mnie wciąż jednak wciąga zapach papieru i farby drukarskiej.  Zaczęło się zwyczajnie, od szkolnej wizyty w bibliotece, ale już nie szkolnej, tylko takiej dla wszystkich, a właściwie od zauroczenia ilością półek z książkami i  opowieściami młodej dziewczyny, która w tej bibliotece pracowała.  Wtedy właśnie ona dostrzegła ten zachwyt w moich oczach, bo potem, przez kilka lat podsuwała mi coraz to nowe i ciekawe książki do czytania.  Pochłaniałam je z takim zaciekawieniem, , bo rzeczywiście  moja mama krzyczała, że już prawie świta, a ja nie zdążyłam jeszcze zasnąć. Z czasem to i ona się przyzwyczaiła do takich nocnych sytuacji i nie reagowała, więc czytałam. Wiadomo, że nie lektury, bo słowo lektura obowiązkowa, kojarzyło się z przymusem,  a przecież  ja byłam wolna .  Pewnie tamto czytanie ma do dziś wpływ na mój charakter,  moje widzenie dzisiejszego świata.  Wszak nie tak go sobie wymarzyłam. 

Choć życie toczy się swoimi torami, to ja wciąż uciekam w świat książek. No bo jak bez nich, gdy po dwudziestu latach wróciłam w rodzinne strony, a w bibliotece ta sama pani, co prawda już nie młoda, ale  od razu mnie rozpoznała.  Przyznam, że to właśnie ona  ( może świadomie, a może nie), pomogła mi przejść, przez te trudniejsze  chwile. Pamiętam pierwszą książkę jaką dała mi do przeczytania, właśnie wtedy, gdy po latach rozpoczynałam nowe życie. Była to autobiograficzna powieść Waris Dirie  „Kwiat pustyni”. Kto czytał, ten wie, że rzeczy, o których nawet marzyć nie wolno, mogą się wydarzyć naprawdę. Potem była fascynacja  twórczością Janusza Leona Wiśniewskiego, choć przyznam szczerze jego  bestselleru „Samotność w sieci”  nie przeczytałam do końca. Zaczęłam czytać  na dzień przed operacją usunięcia nowotworu i tak jakoś już nie potrafiłam  do tej powieści wrócić.   Dziś, choć życie wciąż nie rozpieszcza, staram się czytać rzeczy lekkie i przyjemne, współczesnych autorów.  Chętnie sięgam też do małych tomików poezji moich znajomych. Książka to takie moje lekarstwo na samotność, na nudę , na problemy. 

   Ostatnio, czytając ” Prowincję pełną smaków” Katarzyny Enerlich  natknęłam się na taki fragment – cytuję

„Umarł starzec. Ale zanim trafił do bram raju, ukazało mu się całe jego życie w postaci piaszczystego brzegu ze śladami stóp. Pochylił się nad śladami. Zauważył, że czasem są to ślady jednego człowieka, a czasem jakby było ich dwóch. Zapytał więc Boga. – Czyje to ślady obok moich?  A Bóg mu odpowiedział.   -To ja idę razem z tobą.    Starzec przyjrzał się jeszcze raz śladom. Uważnie. I zobaczył, że w szczęśliwych chwilach Bóg szedł obok niego. Ale nie dostrzegł jego śladów w trudnych chwilach. Zapytał więc Boga:  – Dlaczego mnie wówczas opuściłeś?   A Bóg mu odpowiedział.  – Źle wszystko zrozumiałeś starcze. Kiedy było ci dobrze, mogłem iść obok ciebie. Ale kiedy było ci ciężko w życiu, niosłem cię na swych ramionach”

    Przeczytałam, uśmiechnęłam się wówczas do swoich myśli, bo przyszło mi do głowy, że pomimo wszystko w moim życiu jest sporo tych podwójnych śladów, czego i Wam kochani życzę w tym roku, który właśnie nam się rozpoczął,  by gdy upadniemy, nikt nie musiał nas nieść, byśmy mieli tyle wewnętrznej siły, by powstać i iść dalej.