Książka, jak przewodnik przez życie, jak przyjaciel, który nie zawiedzie

Jestem z tego pokolenia, które to siedziało do późna w nocy i czytało  książki pod kołdrą z latarką w dłoni. No tak, to stara już jestem i jakby nie z tego świata, bo teraz już mało kto czyta tradycyjne książki. Mnie wciąż jednak wciąga zapach papieru i farby drukarskiej.  Zaczęło się zwyczajnie, od szkolnej wizyty w bibliotece, ale już nie szkolnej, tylko takiej dla wszystkich, a właściwie od zauroczenia ilością półek z książkami i  opowieściami młodej dziewczyny, która w tej bibliotece pracowała.  Wtedy właśnie ona dostrzegła ten zachwyt w moich oczach, bo potem, przez kilka lat podsuwała mi coraz to nowe i ciekawe książki do czytania.  Pochłaniałam je z takim zaciekawieniem, , bo rzeczywiście  moja mama krzyczała, że już prawie świta, a ja nie zdążyłam jeszcze zasnąć. Z czasem to i ona się przyzwyczaiła do takich nocnych sytuacji i nie reagowała, więc czytałam. Wiadomo, że nie lektury, bo słowo lektura obowiązkowa, kojarzyło się z przymusem,  a przecież  ja byłam wolna .  Pewnie tamto czytanie ma do dziś wpływ na mój charakter,  moje widzenie dzisiejszego świata.  Wszak nie tak go sobie wymarzyłam. 

Choć życie toczy się swoimi torami, to ja wciąż uciekam w świat książek. No bo jak bez nich, gdy po dwudziestu latach wróciłam w rodzinne strony, a w bibliotece ta sama pani, co prawda już nie młoda, ale  od razu mnie rozpoznała.  Przyznam, że to właśnie ona  ( może świadomie, a może nie), pomogła mi przejść, przez te trudniejsze  chwile. Pamiętam pierwszą książkę jaką dała mi do przeczytania, właśnie wtedy, gdy po latach rozpoczynałam nowe życie. Była to autobiograficzna powieść Waris Dirie  „Kwiat pustyni”. Kto czytał, ten wie, że rzeczy, o których nawet marzyć nie wolno, mogą się wydarzyć naprawdę. Potem była fascynacja  twórczością Janusza Leona Wiśniewskiego, choć przyznam szczerze jego  bestselleru „Samotność w sieci”  nie przeczytałam do końca. Zaczęłam czytać  na dzień przed operacją usunięcia nowotworu i tak jakoś już nie potrafiłam  do tej powieści wrócić.   Dziś, choć życie wciąż nie rozpieszcza, staram się czytać rzeczy lekkie i przyjemne, współczesnych autorów.  Chętnie sięgam też do małych tomików poezji moich znajomych. Książka to takie moje lekarstwo na samotność, na nudę , na problemy. 

   Ostatnio, czytając ” Prowincję pełną smaków” Katarzyny Enerlich  natknęłam się na taki fragment – cytuję

„Umarł starzec. Ale zanim trafił do bram raju, ukazało mu się całe jego życie w postaci piaszczystego brzegu ze śladami stóp. Pochylił się nad śladami. Zauważył, że czasem są to ślady jednego człowieka, a czasem jakby było ich dwóch. Zapytał więc Boga. – Czyje to ślady obok moich?  A Bóg mu odpowiedział.   -To ja idę razem z tobą.    Starzec przyjrzał się jeszcze raz śladom. Uważnie. I zobaczył, że w szczęśliwych chwilach Bóg szedł obok niego. Ale nie dostrzegł jego śladów w trudnych chwilach. Zapytał więc Boga:  – Dlaczego mnie wówczas opuściłeś?   A Bóg mu odpowiedział.  – Źle wszystko zrozumiałeś starcze. Kiedy było ci dobrze, mogłem iść obok ciebie. Ale kiedy było ci ciężko w życiu, niosłem cię na swych ramionach”

    Przeczytałam, uśmiechnęłam się wówczas do swoich myśli, bo przyszło mi do głowy, że pomimo wszystko w moim życiu jest sporo tych podwójnych śladów, czego i Wam kochani życzę w tym roku, który właśnie nam się rozpoczął,  by gdy upadniemy, nikt nie musiał nas nieść, byśmy mieli tyle wewnętrznej siły, by powstać i iść dalej.

 

 

34 myśli na temat “Książka, jak przewodnik przez życie, jak przyjaciel, który nie zawiedzie

  1. Mnie także książki z moich młodych lat dobrze namieszały w głowie . Też przez te czytane z latarką pod poduszką,, romany”, szkalam księcia a dostałam to co potem miałam na własne zyczenie . Ech.. ale to już dawno choć prawda. Pozdrawiam i życzę przede wszystkim Zdrowia i Radości w tym Nowym 2016 Roku

    Polubienie

    1. w podróży przez życie
      samotności kromki
      w kieszeni noszę
      by ból głodu pokonać….. i wiesz dobrze mi z tą samotnością i z książkami, no a poza tym, mam przecież kochaną rodzinkę, choć przyznam, czasem trochę zwariowaną, ale przecież w życiu odrobina szaleństwa i spontaniczności – wskazana …. 🙂

      Polubienie

  2. To, że dużo przeczytałaś Alinko, widać w Twoich tekstach. Mądrość człowieka nie bierze się znikąd. Doświadczenia życiowe, przeżycia jakie dał nam los, postawił na drodze naszej wędrówki ziemskiej i wiele innych rzeczy o tym decyduje, między innymi znajomość literatury. Wiem z własnego doświadczenia, że niektóre sprawy rozwiązuję, przywołując mądrość mojej mamy, ale korzystam też nierzadko z doświadczeń bohaterów literackich.
    Nie potrafiłabym przeżyć nawet tygodnia bez czytania. W wolnych chwilach okresu świątecznego wróciłam do Davida Copperfielda Charlesa Dickensa. Bez względu na to, który raz biorę tę powieść do ręki, zawsze odnajdę w jej treści coś nowego. Alinko podałaś w tekście kilka tytułów, których nie znam. Zapytam mojej zaprzyjaźnionej bibliotekarki czy mają je w swoich zbiorach.
    W ubiegłym roku napisałam kilka słów o czytaniu, może zechcesz zajrzeć w wolnej chwili?
    http://szescdziesiat-rowna-sie-dwadziescia.blog.pl/2014/11/22/czytac-czy-ogladac-2/

    Pozdrawiam Alinko:)

    Polubienie

    1. Dzień Dobry Elżbieto.
      Jak miło spotkać Cię ponownie u Alinki … mojej dobrej znajomej.
      Z zaciekawianiem przeczytałem Twój głos w dyskusji nad tematem poruszonym przez gospodynię tego blogu . Z zaciekawieniem dlatego, że czasami bywam na Twoim blogu i z tematów jakie Ty poruszasz i w jaki sposób je opisujesz, wiem iż warto każdy Twój głos w dyskusji przeczytać.
      W tym Twoim wpisie szczególną uwagę zwróciłem na Twoje stwierdzenie, ze czasami rozwiązujesz swoje problemy, powołując się na mądrość życiową swojej Mamy.
      Z mądrości życiowej swoich Rodziców potrafią korzystać tylko mądrzy ludzie… najczęściej mądrze przez tych Rodziców kiedyś wychowywani a w późniejszym życiu doskonalący swoją osobowość i kształcący swój charakter. A Ty Elżbieto taką właśnie jesteś ( a piszę to mając na uwadze teksty z Twojego blogu ).
      Ale też jest i tak, że to w miarę jak nasze życie upływa, wówczas coraz bardziej doceniamy mądrość życiową naszych Rodziców.
      Mała dziewczynka ( 5 – 10 lat ) mówi – moja Mama jest najmądrzejsza i Ona wszystko wie.
      Dziewczyna dorastająca ( 15 – 20 lat ) mówi – moja Mama ? Ech, co tam Mama !
      Kobieta dojrzała ( 40 – 50 lat ) mówi – muszą się poradzić swojej Mamy. Zapytam Mamy.
      Kobieta 50 + mówi – Och ! Tak bardzo chciałabym wiedzieć co moja Mama na to by powiedziała. Gdybym tak mogła ją zapytać !

      Z czasem, z upływem naszego życia, z wiekiem ( że tak kolokwialnie użyję tego określenia ) ludzie doświadczeni życiem ostrożniej, z większą rezerwą i życiową mądrością podchodzą do różnych spraw zyciowych …. chociaż są też tacy ludzie, dla których to wieko, jest wiekiem od trumny. Niczego w życiu się nie nauczyli, niczego nie zrozumieli, a więc i swoich dzieci nauczyć nie potrafili.
      Kiedyś się powiadało ,a teraz często to się zdarza, że bieda jest dziedziczna, ale znam wiele przykładów, że nie tylko bieda.
      Twój tekst o czytaniu książek przeczytałem … i chociaż sam nigdy takich jak Ty metod nie stosowałem to jednak twój sposób warty jest uwagi. Dziękuję.

      Szczęśliwego Nowego Roku Elżbieto życzę … z książką w ręku, w wolne wieczory.
      http://reduction-image.com/mpeg-creation2/temp/t1vcas8qeh0qm5u4civaip4na1/indexweb.htm

      Polubienie

      1. — odpowiedzią na komentarz wyręczył mnie mój, no w zasadzie to już nasz znajomy …. jak zwykle z szarmanckim zakończeniem… no powiedz sama, nie da się nie lubić tak wartościowego i wrażliwego człowieka…
        — pozdrawiam Elu…

        Polubienie

      2. Tak Alu, tyle komplementów na raz nie usłyszałam ani nie przeczytałam nigdy. To miłe, wiedzieć, że jest ktoś kto chce poznać nas, nasze myśli, rozumienie drugiego człowieka. Piszemy dla innych. Kiedy mamy dowody ich akceptacji, zainteresowania wiemy, że idziemy w dobrym kierunku.
        Pozdrawiam Alinko:)

        Polubienie

      3. Dzień dobry. Miło mi powitać Cię Rogatywilku po długiej przerwie.
        Co do mądrości jaką czerpiemy z życia naszych Rodziców, nie mam żadnej wątpliwości. To nie jest tak, że mając do rozwiązania trudną sprawę, proszę nieżyjącą Mamę o pomoc. Z tego co przekazywała nam przez lata, potwierdzając to własnym postępowaniem, czerpiemy w własnym, dorosłym życiu. Nikt nie rodzi się mądralą. Tak jak pierwszych kroków, tak mądrości, uczciwości, wrażliwości, odruchu przyjścia z pomocą słabszym, empatii uczymy się każdego dnia swojego życia. Rodzimy się z pusta kartką, którą zapisujemy każdego dnia nowymi doznaniami, umiejętnościami. W zależności czym zostanie zapełniona, tak będziemy czerpać z niej przez całe życie. Dlatego tak bardzo ważne są pierwsze lata życia człowieka. Jeżeli wypełni je miłość, poczucie bezpieczeństwa, wpajanie własnej wartości, wychowywanie przez eksponowanie tego co zrobiliśmy dobrze, a nie poniżanie, pomniejszanie naszej samooceny, bagatelizowanie osiągnięć, będziemy jako dorośli pewni siebie, zdolni pokonywać trudności, otwarci na nowe wyzwania, będziemy silni i gotowi podnieść się po niepowodzeniach. Dlatego ogromna rola Rodziców nigdy nie będzie przeceniona, bo to oni kształtują przede wszystkim człowieka (swoje dziecko) od pierwszych dni jego życia. Nie jest prawdą, że szkoła wychowuje, szkoła przede wszystkim uczy. Ma swój udział w kształtowaniu młodego charakteru, ale przede wszystkim należy to do domu rodzinnego.
        Wiedzieli to moi Rodzice, wiedziałam o tym i ja wychowując troje własnych dzieci. Myślę, że i one będą wiedzieć jakie wartości przekazać własnemu potomstwu. Dom rodzinny jest kuźnią, gdzie dzień po dniu kuje się charakter człowieka.

        Co do książek, bohaterów, autorów. Ich czytanie poszerza wiedzę o świecie, życiu, otoczeniu. W losy postaci, autorzy wplatają główne poglądy jakimi kieruje się człowiek. Bohaterowie dokonują wyborów między Dobrem, a Złem. My czerpiemy z tego własną mądrość życiową. Do tego czytanie wzbogaca język, którym się posługujemy, uczy poprawnego i świadomego posługiwania się nim. Szkoda, że czytelnictwo w Polsce jest na tak niskim poziomie. Ludzie sięgają po to co jest najłatwiejsze w odbiorze czyli głupawe telenowele, tania rozrywkę. Tu nie trzeba się skupiać, myśleć, ale czas poświęcony na to jest czasem straconym.
        Pozdrawiam serdecznie Rogatywilku:)

        Polubienie

  3. Dziękuję Aliczko za przepiękne życzenia.
    A jeśli chodzi o twoje czytanie książek – to gdybyś ich w życiu tyle nie przeczytała, to nie mogłabyś pisać tak pięknych wierszy.
    Życzę Ci dalszego ich tworzenia.
    Najserdeczniej. najczulej Cię przytulam…
    🙂

    Polubienie

    1. — może to i jest odpowiedź, bo widzisz ja tak do końca sama nie wiem, jak się rodzą te moje wiersze… czasem nic, a czasem siedzi gdzieś w głębi taka myśl i spokoju nie daje, chce by ją uwolnić… Ty tez pięknie piszesz, przecież mam Twoją książkę… oczywiście przeczytaną już dawno…
      — pozdrawiam Stokroteczko 🙂

      Polubienie

  4. Witam serdecznie Alinko.
    Zaglądam czasami na Twoją blogową stronkę, ale jak zajrzałem dzisiaj i zobaczyłem tą przepiękną białą różę, to wiedz, że ….. bardzo się wzruszyłem.
    Znam ten obrazek i mam z nim związane piękne wspomnienia. Ożywiłaś wszystkie hurtem. To niezmiernie miłe uczucie …. okraszone, a jakże, nostalgią połączoną z melancholię . Takie chwile wspomnień nie często się zdarzają.
    Ach ! To takie bardzo osobiste wynurzenia… ale komu mam o nich powiedzieć jak nie Tobie …. autorce blogu, na którym sam często znajduję swoje jakby odbicie, a właściwie swoich problemów.

    Ale do rzeczy.
    Pięknie dziękuję Alinko za podzielenie się, ze mną także, swoimi wspomnieniami z lat dawnych, które przecież nadal u Ciebie wydają swój plon.
    Niezmiernie cenię sobie ludzi, którzy kochają książki, bo w nich przecież zawarta mądrość życiowa jego autora, jego doświadczenie, jego wzloty i upadki, jego piekne chwile ale też i te smutkiem przepełnione. W usta swoich bohaterów wkłada on przecież swoje myśli, każe im postępować tak a nie inaczej, pokazuje jakie konsekwencja przynosi takie a nie inne postępowanie. Bo jak napisała w swoim wpisie Elżbieta … warto czasami korzystać z doświadczeń postaci literackich. A Ty Alinko, przytoczyłaś przepiękny przykład o tych śladach na piasku. I doskonale zrozumiałaś przenośnię tam zawartą, bo uśmiechnęłaś się do swoich myśli i tak napisałaś
    ” … Wam kochani życzę w tym roku, który właśnie nam się rozpoczął, by gdy upadniemy, nikt nie musiał nas nieść, byśmy mieli tyle wewnętrznej siły, by powstać i iść dalej… ” – i to jest nadzwyczaj piękne.
    Ja Alinko w latach szkolnych byłem w podobnej sytuacji jak Ty, też zdarzało mi się czytać do latarki pod poduszką. Do dziś pamiętam cudowne powieści Krystyny Ślesickiej … wielokrotnie w późniejszym życiu kierowałem się zachowaniami i postępowaniem bohaterów jej książek.
    Inne to były przepiękne książki J. Curwooda czy J. Londona – stamtąd mam dotychczas ogromną miłość do zwierząt i do wszystkiego co żyje … na lądzie i w powietrzu. Stąd u mnie na balkonie karmnik każdej zimy dla skrzydlatych przyjaciół.
    Inne to takie chłopięce … Karol May i jego wszystkie książki ze sztandarowym ” Winnetou „, M. Reed i jego ” Jeździec bez głowy „, A. Szklarski i wszystkie jego Tomki i wiele innych …
    Jedno jest pewne Alinko. W książkach znajdujemy ten piękniejszy świat, ale też i wskazówki aby być tu i teraz szczęśliwym. Kto uważnie czyta ten potrafi nawet pomiędzy wierszami przeczytać. Bo aby takim być, w miarę upływu lat, trzeba dodawać do tego co mamy a odejmować od tego, czego pragniemy. Bo szczęście człowieka nie polega na tym jak wiele masz, ale na posiadaniu wdzięcznego serca za to, co masz. A wystarczy przeczytać kolejną książkę, zmierzyć się w myślach z problemami jakie przeżywają postacie z tych książek i wyciągnąć wnioski do własnego postępowania. Uczyć się na doświadczeniu, radościach, ale i błędach poprzednich pokoleń … nigdy na własnych, bo wtedy często jest za późno. A tego uczą książki.
    Kiedyś przeczytałem takie zdanie ” … Dob­ra książka jest jak działka he­roiny. Na początku ma­my od­lot, a po fak­cie czu­jemy jeszcze większy głód…. ” i dlatego Ci, tak jak Ty Alinko, którzy nasiąknęli dobrą książkę już zawsze będą z nią za pan brat …. bo w dobrych książkach często znajdujemy samych siebie, swoje życie, często swoje marzenia i poprzez identyfikacją z bohaterami realizujemy te marzenia.
    Najpiękniej Alinko pozdrawiam i Dosiego Roku życzę .
    Niech ta Twoja prześliczna biała róża ma … przyjaciółkę. Czerwoną różę … w podziękowaniu za Twoje piekne teksty na tym blogu. Dziękuję,

    http://reduction-image.com/mpeg-creation2/temp/f7n65k8n8eusi6a5gi6nnbflp5/indexweb.htm

    p.s.
    Przez ostatnich kilka lat fascynują mnie książki Karlheinza Deschnera, Horsta Hermanna, Hubertusa Mynarka, Richarda Dawkinsa, Christophera Hitchensa, Uty Ranke – Heinemann …ale to już zupełnie inna historia.

    Polubienie

  5. — co do róży Edwardzie, to rzeczywiście… wspomnienia, wzruszenia, może tęsknota za tym, czego się nie przeżyło… pod wpływem chwili, dodałam ten wiersz… myślę, ze w połączeniu tworzą całkiem niezły duet….

    — no jak wiesz, mam takie dwie piękne słabości ; piękna polska muzyka, no i oczywiście czytanie książek, poza tym jeszcze wiele, wiele innych odrobinę mniej znaczących… dobrze mi z tymi moimi słabostkami choć co niektórzy mówią, znając moją przeszłość, że jestem wyjątkowo silną kobietą, ale przecież dobrze wiesz; kobieta -słaba płeć, (a jednak najsilniejsza )… z takim właśnie przekonaniem rozpoczynam każdy nowy dzień… czasem upadam, ale wstaję i idę dalej… z książek i z muzyki wzięła się chyba ta moja wrażliwość, na piękno, na przyrodę, która mnie otacza, no ale co ja będę pisać o przyrodzie człowiekowi, który w leśnej głuszy spędza cale lato i doskonale wie jak smakuje kawa o wschodzie słońca, w akompaniamencie ptasiego chóru… … ok…ok…. już kończę nie zanudzam…. jeszcze tylko serdecznie pozdrowię i podziękuję za komentarz z przesyłką… 🙂

    Polubienie

  6. Pięknie sformułowałaś swoje życzenia Aliku, a do tego ta podbudowa …
    Już parę osób to podkreślało jak i to, że wielu z nas miało podobne podejście do czytania przy latarce lub tak” jednym tchem”. Mieliśmy też kogoś, kto nam te książki podsuwał. Nieco inne tytuły wpadały nam w ręce, bo chłopców bardziej interesował Winnetou czy „Zły” L. Trymanda, seria tygrysa, czy cykl „serce i szpada”.
    W Samotnych w sieci ja też nie dokończyłem …
    Miłego czytania

    Polubienie

    1. — książki z tamtych lat po części kształtowały nasz charakter, naszą wrażliwość… no wiadomo, chłopcy czytali te swoje ulubione, potem odgrywali role bohaterów… wiem troszeczkę jak to było, przynajmniej u nas, bo ja wychowywałam się właśnie w takim towarzystwie, no i jako jedyna dziewczyna, zawsze dostawałam te role, za którymi nie przepadałam… i kłótnie były i wojny… teraz tylko wspomnienia pozostały… ech..

      Polubienie

  7. Czytając twój post wróciłam wspomnieniem do mojej pierwszej biblioteki,w mojej wsi.Uwielbiałam książki już od dziecka i do tej pory nie wyobrażam sobie życia bez nich.To chyba największa zaleta naszego pokolenia,nie mieliśmy komputerów,więc książka była takim oknem na świat.Chociaż teraz korzystam z komputera ,ale książka to dalej moja wielka miłość…

    Polubienie

    1. — jak widać , komputer to teraz podstawa, no jeżeli wszystko w normie i objęte samokontrolą.. telewizja też, choć przyznam, nie bardzo mnie interesuje, nie oglądam żadnych seriali, czasem tylko jakiś reportaż, czasem wiadomości, chyba ciężko by mi było bez radia, właściwie bez muzyki, bo to taka druga moja słabość… oj, ale mi się z kursu zboczyło 😉 … kończę… dziękuję za komentarz …. pozdrawiam….

      Polubienie

    1. — książkowe tematy….?…. może dlatego, z to taka pora i wieczory długie, a może zwyczajnie; niektórzy po prostu lubią czytać…
      — pozdrawiam 🙂

      Polubienie

  8. Jestem tutaj pierwszy raz, ale już wiem, że na pewno nie ostatni, chociaż, jak na razie, przeczytałam tylko ten wpis. Tak więc, nie wiem jeszcze wielu rzeczy np. gdzie czasowo umieścić „to pokolenie”, z którego jesteś. Zresztą nie jestem do końca pewna czy to jest kwestia czasów w jakich się dorastało, czy czegoś innego. Bo ja też jestem z tego pokolenia, też tak czytałam do rana. O zgrozo, dalej tak czytam, a później orientuję się, że jest już grubo po pierwszej, a ja rano muszę lecieć młodzież uczyć w szkole (nie, wcale nie polskiego, więc nie mam nawet jakiegoś sensownego uzasadnienia dla mojego nocnego czytania). Uwielbiam czuć zapach kartek i druku i uwielbiam te kartki przewracać. Dlatego chyba nigdy nie przekonam się do elektronicznych zamienników. I moja mama jest z tego pokolenia i moja babcia świętej pamięci też. A czy moje dzieci, będą? Mam nadzieję. Wierzę, że to się ma we krwi.

    Więc generalnie, podsumowując, mam to samo. Teraz zatracam się w ostatniej napisanej części „Gry o Tron”. Tym bardziej się zatracam, że czytam w oryginale i delektuję się smaczkami językowymi (więc właściwie można rzec, że jest uzasadnienie dla mojego czytania – uczę przecież angielskiego).

    Pozdrawiam serdecznie!

    Polubienie

    1. — zatem miło mi gościć panią od angielskiego , zapewne tak miłą jak pani, która uczyła/uczy moje dzieci… :), nawiązując do tematu, nie wiem, być może, miłość do książek ma się we krwi, tak samo jak wiele innych miłości, tylko trzeba ją odnaleźć ….u mnie w domu nie wszystkie dzieci lubią czytać, ale przyznam, że też mam taką miłośniczkę książek, która co prawda nie czyta z latarką, ale właśnie zamiast „szalonego” życia studenckiego, nadal woli książki i…. chwała jej za to 😉
      — pozdrawiam ciepluteńko… 🙂

      Polubienie

  9. Nauczyłam się czytać przy starszej siostrze. W wieku 5 lat pani bibliotekarka zaproponowałam mamie, że założy mi własną kartę. I tak blisko 60 lat czytam. Teraz mniej, ze względu na oczy. Ale to u nas tradycja: babcia, mama dużo czytały. Mama zmarła w wieku 81 lat, do końca życia czytała 3-4 książki tygodniowo. Mam po niej sporą biblioteczkę. Opowiadała, że gdy jako dziecko czytała bardzo dużo, straszono ją, że na stare lata będzie ślepa. Do końca życia czytała bez okularów. Niektóre książki przeszły bez echa, ale są takie, których motta pamiętam po wielu latach. Choćby to : „żadna wina nie jest zapomniana, dopóki pamięta ją sumienie” – S.Zweig, „Niecierpliwość serca”. Pozdrawiam Aliczko 🙂

    Polubienie

  10. Może lepiej bym się nie wypowiadał? Rzadko książki czytam, tak od małego. Wstyd się przyznać. Jak ja przeszedłem te lektury, tego nie wiem. Podziwiam Ciebie, mam podobnych wielu, którzy ślęczą nad książkami. Czemu we mnie nie „weszło”? Owszem czytam dużo, kiedyś prasy, teraz siedzę w internecie. Zawstydzony pozdrawiam. 🙂

    Polubienie

  11. Pięknie i prawdziwie napisane. Ja też czytałam „pod kołdrą” i uważam, że przeczytane książki mają wpływ na to, jakimi ludźmi jesteśmy, kształtują naszą wrażliwość, charakter. W Nowym Roku życzę Ci siły i zwykłego, codziennego szczęścia, dużo miłości i wiary. I by było jakoś lżej, łatwiej, choć domyślam się, że to musi być strasznie trudne.

    Polubienie

  12. Ja też uwielbiam czytać książki. Od wielu lat czytam kilkadziesiąt książek rocznie.
    Wolę je od głupich gazet i portali internetowych.
    Nowy rok już dawno się zaczął, ale życzę Ci realizacji marzeń w 2016 roku:)

    Polubienie

    1. — witaj Maks… miło Cię gościć.. dziękuję za życzenia przyznam wielkich marzeń to ja nie mam, ot takie zwyczajne prostej kobiety…
      — pozdrawiam.. 🙂

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s