Wróblem wyleci, wołem powróci.

  Plotka, każdy ją zna. Powstaje w bardzo prosty sposób. Ktoś coś powiedział, ktoś usłyszał, zrozumiał po swojemu i przekazał dalej. Najlepszym przykładem rodzenia się plotki jest taka niewinna zabawa w głuchy telefon. Pewnie ją znacie, ja pamiętam ją jeszcze z czasów szkoły podstawowej. Często, bawiliśmy się tak właśnie. Pierwsza osoba wymyślała słowo, lub krótką historyjkę  i powtarzała na ucho  kolejnej i tak do końca, aż  ta ostatnia mówiła głośno, co usłyszała. Śmiechu było sporo, no ale wracając do tematu, to śmiało mogę powiedzieć; plotkujemy wszyscy. To stwierdzenie  może budzić u niektórych oburzenie, ale przecież plotkowanie, to też pewna forma komunikowania się, na przykład, rozmowy w domu na temat szefa czy  znajomych. Plotka, to przecież nic innego, jak wymiana informacji o osobach nieobecnych.   Z reguły są to informacje niesprawdzone i niejednokrotnie nieprawdziwe, czasem nawet powodujące utratę dobrego wizerunku osoby, o której mówimy.

   Skoro plotkujemy wszyscy, to rzeczą oczywistą jest, że i o nas też plotkują.  Tych, które podnoszą ciśnienie lepiej nie wspominać, ale są też i takie ploteczki, które potrafią, rozbawić a nawet zadziwić . Jedną taką pozwolę sobie podzielić się z wami.   Po kilkuletniej przerwie, na palcu mojej prawej dłoni znów pojawiła się obrączka .  Jakie ma znaczenie, wiedzą tylko najbliżsi, ale spekulacji było sporo; a to, że wróciłam  do męża, albo, że to w dowód (nie mam pojęcia czego tam), a nawet, że powtórnie wyszłam za mąż, tu nawet padało konkretne nazwisko. Męża widać nie było, więc wszystko jakoś powoli ucichło.  Tak  by się wydawało. gdyby nie wróciło i to w nietypowych, trudnych dla mnie okolicznościach. Stojąc w kościele, przy trumnie zmarłego brata, usłyszałam nagle. ” Te zobacz. ona ma obrączkę na palcu, to nawet nikt nam nie powiedział, że za mąż wyszła” Tym razem to przykre, bo ani to miejsce, ani czas na takie wywody, takie oceny.  Cóż, sprawdza się stare przysłowie; plotka wyleci wróblem, a powróci wołem.

  A obrączka? no cóż, to bardzo rodzinny i bliski sercu prezent i nic, że wartość materialna niewielka, ale na palcu pozostanie do końca moich dni.

31 myśli na temat “Wróblem wyleci, wołem powróci.

  1. Najgorsze jest to że ludzie wyciągają z pewnych wydarzeń czy obserwacji takie wnioski jakie im jest wygodnie wyciągnąć…
    Serdeczności Aliczko 🙂

    Polubienie

  2. Twój post natchnął mnie do uzupełnienia definicji plotki. Bo przecież czym innym jest sytuacja, gdy specjalnie czekamy, aby ktoś wyszedł (albo mówimy tak, by nie słyszał), i wtedy go obmawiamy, a czym innym, gdy musimy wyrazić opinię o kimś trudno dostępnym w danej chwili.
    Sytuacja, którą opisujesz (zakładając, że na pogrzeby niektórzy chodzą właśnie po to, aby plotkować) mieści się chyba znacznie bliżej zwykłej plotki.
    Pozdrawiam

    Polubienie

    1. — plotkujących spotkasz wszędzie, mówię właśnie o takim zwykłym pospolitym plotkowaniu, w sklepie, na ulicy, w pracy, przed kościołem, no i w kościele również..
      — pozdrawiam Andrzeju ..

      Polubienie

  3. Cóż, ludzie potrzebują pożywki. Nie zmienimy tego, najlepiej odcinać się od wszystkiego, nie tłumaczyć. Wszak i tak wiedzą lepiej. Jednak dobrze mówić, gorzej to wykonać, bo każda plotka jednak rani. Pozdrawiam Aliczko 🙂

    Polubienie

    1. – Aniu, takie zwykłe ploteczki nawet gdy ranią, puszczam bokiem, wychodząc z założenia, że jeżeli o mnie plotkują, to znaczy, że jestem, że mnie widzą, co też nie oznacza, że stwarzam jakieś specjalne sytuacje do plotkowania, ale są takie bardzo osobiste …słowa, które wypowiedział ktoś w nieodpowiedniej sytuacji i to może nie rani, ale pozostaje w pamięci do końca naszych dni… jak tekst z przed kilkunastu laty… matka, a nawet nie płacze…

      Polubienie

    1. — nawet nie próbuję z nią walczyć, a tym bardziej tłumaczyć, wyjaśniać…. czasem nawet dobrze, że jest, bo ludzie mając jedne sensacje, może nie myślą o swoich problemach… // takie jakieś wytłumaczenie mi przyszło do głowy//
      – 🙂

      Polubienie

  4. Próbuję Alu żyć w zgodzie z bliskimi mi ludźmi i choć poruszamy różne tematy z serii życie i rzeczywistość, i wiadomości,lubię dla zaspokojenia swoich informacji zasięgnąć wieści od innych. Czasem to i plotki.Różnie to bywa. Przecież chcemy wiedzieć co się wokół nas dzieje he he. Chyba wszyscy to lubimy i robimy tak sądzę. Pozdrawiam serdecznie.

    Polubienie

    1. — Uleczko kochana…. wszyscy plotkujemy… tak napisałam i to prawda…. ale tak jak wszystko, wydaje mi się , że i plotkowanie należałoby stopniować … od takiego lekkiego, niegroźnego, poprzez umiarkowane itd. …. nie życzę nikomu, plotki, która może doprowadzić do tragedii, bo wiemy wszyscy, że i takie istnieją…
      — buziaczki ..

      Polubienie

  5. A ja się plotkami w ogóle nie przejmuję i nawet nie chcę wiedzieć, co o mnie gadają, bo że gadają, to pewne. No chyba, że plotka przekroczy granice przyzwoitości i stanie się oszczerstwem. Wtedy reaguję, ale nie pamiętam już, kiedy to było ostatni raz. Rzadko się zdarza.
    A do swoich tajemnic każdy ma prawo, natomiast nikt nie ma prawa włazić z butami w czyjeś życie. Dla mnie takie publiczne i obcesowe wyrażanie swojego zadania na czyjś temat, to już włażenie z butami. Przecież przy tej trumnie, to zostało specjalnie powiedziane tak, żebyś słyszała i żeby inni słyszeli i się zainteresowali, albo żebyś ty zareagowała i im się tłumaczyła z tej obrączki. To jest kompletny brak kultury i przyzwoitości.
    Pozdrawiam

    Polubienie

  6. Alinko, Czarownica z Bagien powiedziała wszystko, co mi krążyło po głowie czytając Twojego posta. Co można dodać? Jakąś pozytywną stronę plotki? Tak, dobrze, że coś mówią o mnie… 🙂 Niech się domyślają.
    Pozdrawiam serdecznie .

    Polubienie

  7. A moze by tak uwierzyć w przestrogę zawartą w w powiedzeniu: Jeśli ktoś plotkuje z tobą to będzie i o tobie.
    Nie dajmy się wciągnąć, a jeśli już coś do nas dotarło, to przerywajmy łańcuszek i nie przekazujmy dalej

    Polubienie

  8. Niektórzy z ludzi nie znają taktu ani umiaru interesując się cudzym życiem. Plotkują wszyscy na potęgę. Najwięcej mają do powiedzenia słów krytycznych, prześcigają się w negatywnym obmawianiu. Bo ile można mówić o kimś dobrego, ledwie kilka słów i to rzadko. Natomiast mówić źle można bez umiaru, dodając więcej niż się słyszało, przekręcając, ubarwiając, żeby plotka była bardziej atrakcyjna. Żaden plotkarz nie zasługuje na obdarzenie go naszym zaufaniem. Jak słusznie napisał Tatul, ktoś kto plotkuje do nas o innych, robi to samo o nas z innymi.
    Mało spotyka się osób, które nie obmawiają innych. W swoim życiu spotkałam kilka takich osób i to starszych ode mnie o pokolenie. Dlatego też nie jestem zwolenniczką bliskich kontaktów sąsiedzkich. Rozmawiając na ulicy z ludźmi spod tego samego numeru, kilka minut, słyszy się prawie wyłącznie plotki o innych lokatorach. Męczy mnie to bardzo i smuci. Lepiej porozmawiać o dobrej książce niż obgadywać sąsiadów, to zawsze bezpieczny temat i nikt o nas nie pomyśli źle. Nie mam dobrego zdania o plotkarzach i ograniczam rozmowy z nimi do grzecznościowego ,,dzień dobry”.
    Pozdrawiam serdecznie Alinko:)

    Polubienie

    1. Pięknie witam Elżbieto.
      Powiem Ci, że z uwagą przeczytałem Twój komentarz do tekstu Alinki i szczególnie jedno zdanie, a właściwie jeden wątek, zwrócił moja uwagę. W ten sposób jak Ty nikt inny tak do tekstu Alinki w swoim komentarzu nie podszedł.
      ” Bo ile można mówić o kimś dobrego, ledwie kilka słów i to rzadko. Natomiast mówić źle można bez umiaru, dodając więcej niż się słyszało, przekręcając, ubarwiając, żeby plotka była bardziej atrakcyjna. ”
      I w tych Twoich dwu zdaniach tkwi sedno sprawy ! Jest źródło powstawania plotek. Bo ileż można dobrego mówić o danej osobie ?
      Na poparcie Twojej tezy mam Elżbieto taki przykład z własnego życia.
      Miałem kiedyś kolegę z pracy i można nawet powiedzieć, że nawet się przyjaźniliśmy. Ale jak w okresie transformacji ustrojowej padł nasz zakład pracy nasze drogi się rozeszły. Ale od czasu do czasu spotykaliśmy się nadal. Przypadkowo, gdzieś na ulicy, gdzieś na zakupach to zawsze przystawał a dopytywał …,a co u ciebie, a pracujesz, czy nie ? A zona to zdrowa ? A dzieci to jak tam u Ciebie .,,,, itp, itd. Pytał o wszystko co nie powinno go interesować. Ja początkowo ( jak to Polak ma w zwyczaju ) narzekałem na to i owo ! Ty wiesz, ze oderwać się od niego nie mogłem ! A jeszcze to, a jeszcze tamto !
      Aż postanowiłem zmienić i siebie i swoje podejście do życia.
      I przy kolejnych spotkaniach na jego pytania odpowiadałem.
      Janusz ( bo tak miał na imię ) u mnie super ! Zobacz ! Zdrowy jestem jak koń ! Mam bardzo dobrą pracę, pieniędzy, że nie bardzo wiem co z nimi zrobić ! Żona cały czas uśmiechnięta i wiesz ,,, przeżywamy druga młodość. Żadnych trosk materialnych ani zdrowotnych. Teraz dopiero żyć się chce !
      I Ty wiesz, że najpierw słuchał z niedowierzaniem, potem coraz jakby mniej. Teraz On ciągle się spieszył, aż w końcu jak mnie widział, przechodził na druga stronę ulicy !
      Bo ileż można słuchać, że komuś jest dobrze ?
      Ale jak komuś dzieje się krzywda ? O ! Takie sprawy można roztrząsać w nieskończoność.
      …. to tak na potwierdzenie Twoich spostrzeżeń.
      Pozdrawiam serdecznie i miłych dni życzę.

      Polubienie

      1. Witaj Rogatywilku serdecznie.
        Napisałam, omawiane przez Ciebie zdanie, świadomie i z całkowitą pewnością, że w życiu ludzi tak właśnie jest. Nie lubi się słyszeć o powodzeniu i szczęściu innych ani mówić o drugich z uznaniem, podziwem, szacunkiem. Większą przyjemność sprawia człowiekowi wiadomość o kłopotach innych, a przede wszystkim obrzucanie bliskich i dalszych błotem z każdej strony. Do takiego wniosku doszłam na podstawie własnych doświadczeń. Najbliżej na potwierdzenie tego co stwierdziłam, jest mi odwołać się do czasu studiów. Koleżanki z pracy, były zawziętymi wrogami mojej nauki na uczelni. Każdego dnia dawały mi to dobitnie do zrozumienia, udowadniając, że dzięki studiom nic nie osiągnęłam, a raczej jestem głupsza, tracąc na czesne dużą część budżetu rodzinnego. Pisałam już kiedyś, ale przypomnę też w tym miejscu, że były i takie, które pokazywały moją pustkę w głowie, pukając się po swojej, w czasie rozmów na ten temat. Do tego nie mogły ścierpieć, że nie biorę poważnie ich zarzutów, nie czuję się pogrążona a wręcz tryskam szczęściem i radością, a swoją decyzje o podjęciu późnych studiów, uważam za jedną z najlepszych w swoim życiu. Czułam, że nie cierpią mnie coraz bardziej każdego dnia. Szybciej wybaczyłyby mi alkoholizm, patologię rodzinną, znęcanie się nad dziećmi, niż naukę tylko dla siebie, bez perspektyw awansu, czy gratyfikacji finansowych. Boli mnie to do dzisiaj, piszę i wspominam to dosyć często, więc nie zapomniałam.
        Dlaczego tak się dzieje? Zawiść? Strach przed straceniem swojej pozycji w grupie? Nie. Powód jest banalny. Nikt nie lubi szczęśliwego, drugiego człowieka, pełnego werwy, pomysłów, życia do tego w pewnym wieku. Panuje u nas stereotyp. W pewnym wieku powinno się nosić bambochy, oglądać seriale i poza pracą nie robić nic więcej. Każde wychylenie poza schemat, grozi falą plotek, wyrzutami, złym odbiorem ze strony tylko rówieśników. Dodam, że w młodych ludziach nie wywołuje, odejście kogoś od formy jemu przeznaczonej, żadnej negatywnej reakcji.
        Sam doświadczyłeś podobnej reakcji ze strony znajomego. Lepiej odbierał Cię, kiedy mówiłeś jak ciężko i trudno żyć, gdy kłopoty, rodzą kłopoty, a radości jak na lekarstwo. Chętnie z Tobą rozmawiał, a nawet okazywał współczucie. Kiedy informowałeś go o lepszym okresie w życiu Twojej rodziny, sukcesie, dobrobycie, niechętnie i z niecierpliwością tego słuchał.
        Przykre Rogatywilku, prawda? Przecież nasze szczęście nie umniejsza szczęścia innych? Czy to, że ktoś jest nieszczęśliwy, powoduje, że sami czujemy się bardziej szczęśliwi? Czy myślisz, że tak to działa?
        Pozdrawiam ciepło w ten zimowy wieczór:)

        Polubienie

      2. Jako uzupełnienie do tematu dodam cytat z dzieła, które właśnie czytam (,,Lód”, Jacek Dukaj). Na stronie 173 pisze:,, (…..), a ludzie lubują się w roztrząsaniu każdego szczególiku grzechów cudzych, bo inaczej niż rany ciała, rany duszy większą przyjemność dają drapane, palcami macane i jątrzone – gdy nie twoje; a też zmysłowość w tym jest jakaś właściwa przyjemnościom stołu, nadal o grzechach mówię, smakujemy je, wąchamy bukiet, ważymy, czy ciężkie dosyć (…..) z przymkniętymi oczyma i uśmiechem słodkiej satysfakcji, słuchamy chciwie o upadku innych ludzi….”
        Wymowne i trafne słowa, prawda?
        Pozdrawiam serdecznie Alinko i Rogatywilku:)

        Polubienie

      3. Witam serdecznie Elżbieto.
        Miło mi niezmiernie, że odpowiedziałaś. Dziękuję.
        A to Elżbieto, że Twoje koleżanki z pracy tak trochę dziwnie przyjmowały Twoją decyzję i potem jej realizację w sprawie Twoich studiów, podjętą w czasie gdy w zasadzie wszyscy nasi znajomi zakończyli już edukację, było dla nich na pewno wielkim zaskoczeniem. Czytałem już kiedyś cały Twój wpis dotyczący tej sprawy.
        I przyznam, ze jesteś kobietą wyjątkową i chyba niezmiernie rzadko spotykaną. Ja przynajmniej w życiu realnym takiej osoby jeszcze nigdy nie spotkałem. Bo przecież, jak wcześniej sama napisałaś, ludzie podejmuję naukę przede wszystkim po to aby mieć kiedyś lepsze życie, lepszą pracę. A jeżeli robią to nie tylko w czasie kiedy ku temu jest czas i pora ( mam na myśli lata pomaturalne ) to jest to podyktowane zazwyczaj chęcią poprawy swojego statusu materialnego związanego z objęciem wyższego stanowiska służbowego w swoim zawodzie. Nawet chyba zdecydowana większość ludzi parających się tylko i wyłącznie nauką, swoje dalsze kształcenie motywuje przeważnie taką niejako koniecznością zawodową w zdobywaniu kolejnych stopni naukowych. Doktora, doktora habilitowanego, profesora … Wszak taka jest i konieczność i taka droga rozwojowa nauczucieli akademickich, czy szerzej mówiąc naukowców, w tym zawodzie.
        U Ciebie motyw zdobywanie wyższego wykształcenia jest czysto osobisty, taki dla własnej satysfakcji, dla sprawdzenia samej siebie, a może nawet i dla satysfakcji własnych dzieci.
        Dam im dobry przykład.
        A jeżeli one już też były po studiach, to niech wiedzą, że mają mądrą Mamę. Ale przede wszystkim motywem tym było głębokie, wewnętrzne przekonanie o potrzebie własnego rozwoju.
        A takie motywy dla większości ludzi Elżbieto jest niezrozumiałe i często w ogóle trudne do pojęcia . Po co Ona się jeszcze uczy ? Po co jej to ?
        I taka Twoja decyzja łatwiej chyba została przyjęta w środowisku mężczyzn niż kobiet ?
        Dla kobiet byłaś obiektem zazdrości. dla mężczyzn obiektem podziwu. Myślę, że tak było ?
        Bo przyznam, ze jak ja przeczytałem po raz pierwszy tamten Twój tekst to …. też byłem nieco zaskoczony, a przede wszystkim pełen podziwu dla Ciebie. I pomyślałem sobie … takie kobiety, z tak silną osobowością i z taką wewnętrzną motywacją w zdobywaniu wiedzy tylko i wyłącznie dla siebie, nie często się spotyka, oj nie często Elżbieto.
        Moje gratulacje dla Ciebie …. i głęboki szacunek.
        A teraz o tym Twoim ostatnim zdaniu …
        ” … Przecież nasze szczęście nie umniejsza szczęścia innych? Czy to, że ktoś jest nieszczęśliwy, powoduje, że sami czujemy się bardziej szczęśliwi? Czy myślisz, że tak to działa?…”
        Nasze szczęście nie umniejsza szczęścia innych … oczywiście Elżbieto, ze nie umniejsza. Ale Polacy mają taką mentalność, że czują się tylko wtedy szczęśliwi, gdy jest im lepiej niż wszystkim znajomym. To dopiero daje im poczucie szczęścia …. bo stoją o stopień wyżej ( a szczęśliwsi są gdy tych umownych stopni jest wiele ) od innych. A to, że jest im chociaż ciut, ciut gorzej niż np. sąsiadowi powoduje ich frustrację, niedosyt i zazdrość.
        A łatwiej przecież jest kogoś ściągnąć z drabiny na ziemię niż samemu na tą drabinę się wdrapać.
        Są takie nacje, ze ludzie się cieszą, że mają mądrzejszego, bogatszego sąsiada i w jego obecności, sąsiedztwie czuja się dowartościowani i cieszą się każdym jego sukcesem. Bo,, tak uważają, cześć tego splendoru spływa i na nich. Są dumni, że mieszkają obok np. właściciela firmy, dyrektora banku, senatora itp.
        U Polaków jest odwrotnie …. lubimy ciągle narzekać, lubimy psioczyć, obmawiać… a zazdrość i zawiść mamy chyba w genach.
        No koniec opowiem Ci taki humor … on dokładnie ilustruje naszą mentalność.

        Pewien rybak złowił złotą rybkę i jak to złota rybka … obiecała za swoją wolność spełnić jego trzy życzenia… ale tym razem padło zastrzeżenie, że wszystkiego sąsiad będzie miał podwójnie !
        Dobra, w porządku, nie ma sprawy, a co mi tam … rzecze rybak.
        Chcę mieszkać w pałacu, mieć mercedesa, i co roku jeździć na Hawaje.
        Patrzy a sąsiad, ten wieczny nieudacznik, ma dwa piękne pałace, dwa mercedesy – jeden na co dzień a ten biały na niedzielę i na wakacje jeździ na Hawaje a zimą na niebiańskie wyspy Bora, Bora !
        I tu go w sercu szpila ukłuła a na duszy zimny szron osiadł.
        Tylko westchnął i powiada … chcę mieć harem najpiękniejszych dziewczyn z całego świata w pałacu !
        Patrzy !!! I pomimo, iż miał świadomość, że sąsiad będzie miał ich dwa razy tyle to …. żółć przepełniła mu cały żołądek i wszystkie smaki świata zatkała. Bo co innego mieć świadomość a co innego na własne oczy zobaczyć !
        Złota Rybko – woła !
        Jeszcze trzecie życzenie !!!
        Mów śmiało – rzecze Rybka.
        Chcę abym na jedno oko nie widział i aby mi jedno jądro uschło !!!

        I tak właśnie Polacy postrzegają szczęście innych.
        Miłych dni Elżbieto życzę …
        Aby były miłe … nieco muzyki dla Ciebie …

        Polubienie

      4. Witaj Rogatywilku. Lubię z Tobą porozmawiać, bo to są takie spotkania dwóch filozofów na greckim rynku, zwanym Agorą.
        Czy robiąc cokolwiek, zawsze musimy mieć z tego korzyści wymierne? Przeliczone na złotówki? Czy nie można zrobić wielu rzeczy dla innej przyczyny i dla zysku ogromnego ale niepoliczalnego? Przecież przeliczyć wartość tego co robimy, możemy, potrafimy, tylko my sami, bo my wiemy co zyskamy. Nie każdy to rozumie. Można by zapytać: po co czytać książki, słuchać muzyki poważnej? Wszyscy usiądźmy przed telewizory i oglądajmy Ani Mru Mru. Łatwe lekkie i przyjemne. Nie krytykuję osób, które takiej rozrywki szukają, ich wybór, ich potrzeba. Ale nie wszystkim to wystarcza, są tacy co chcą się gimnastykować, czytając traktaty, inni słuchając muzyki poważnej. Szanujmy swoje potrzeby na wzajem, a życie będzie milsze, bez niepotrzebnych złośliwości.
        Pozdrawiam serdecznie Rogatywilku:)

        Polubienie

  9. Samo życie Alinko, samo życie !
    Kiedyś przeczytałem takie zdanie, które jakoś tak zapadło w mojej pamięci
    ” Fałszy­wa plot­ka na te­mat człowieka, jest jak spuszczo­ny z łańcucha pies gończy, który łasi się do wszys­tkich war­cząc i szcze­kając na właściciela. ”
    I w nim jest sedno prawdy na temat plotki. I pomimo, ze chyba w każdej plotce jest jakaś cząstka prawdy, bo jak piszesz wróblem wyleci a wołem powróci, to jednak, jak w zacytowanym przeze mnie powiedzeniu, najwięcej krzywd ( jak ten pies gończy ) czyni osobie obgadywanej.
    Ale przecież ludzie nie żyją na pustkowiu, na odludziu a w społeczeństwie, w grupach większych czy mniejszych ( praca, miejsce zamieszkania, a choćby i wspólne uczestnictwo w wielu przedsięwzięciach zbiorowych – np. wesela, pogrzeby itp ) i zawsze tak było, jest i będzie, ze czasami rozmawiają pomiędzy sobą o nieobecnych akurat w danym momencie. I stąd czasami rodzą się plotki. Bo ktoś coś usłyszał …. Jak w Twoim tekście ten głuchy telefon. Wie, że dzwonili, ale nie bardzo wie w jakim kościele.
    I tylko od osobistej kultury, wychowania osób rozmawiających, zależy czy powtarza te dobre wiadomości, czy też te mogące krzywdzić obmawianego.
    Bo jest przecież tak jak napisała Elżbieta … ileż można mówić dobrego o innej osobie ? Ale źle mówić ! O ! To można i choćby dzień cały !
    Co możemy na to poradzić ?
    Ano to o czym wspomniał Tatul – po prostu przerwać ten łańcuszek. Nie rozpowiadać o kimś spraw i rzeczy, które mogą tego kogoś krzywdzić. Plotkę trzeba przy samych zębach ucinać ! Bo kłania się tutaj przysłowie
    ” Pamiętaj dziadku, czyjeś po przodku, twoje po zadku ” ! Nie czyńmy krzywdy, nawet tej słownej, a nie będziemy krzywdzeni.
    Ale też musimy mieć tą świadomość, że nie ma dymu bez ognia i to, ze w każdej plotce jednak jest, i to jest najbardziej intrygujące dla opowiadaczy , to ziarenko prawdy.
    Nie słuchaj Alinko plotek, żyj własnym życiem, życz ludziom dobrze a oni się odwdzięczą- chociaż najczęściej są to inne osoby.
    Kiedyś na wykładach z pedagogiki usłyszałem takie zdanie ” Jeżeli możesz komuś pomóc to pomóż. Jeżeli nie możesz, nie czyń mu krzywdy ” – a w kontekście Twojego tekstu trzeba dodać – nawet tej słownej.
    Bo ja Alinko wierzę głęboko, że dobro uczynione innym, zawsze dobrem powróci . W swoim życiu mam aż nadto przykładów, że tak jest.
    I jeszcze jedno na koniec … zawsze wybaczaj swoim wrogom, uśmiechaj się nawet do niezbyt życzliwych dla Ciebie osób a po pierwsze nic bardziej ich zdenerwować nie może ( ale to tylko na początek takiej Twojej postawy ) a w miarę upływu czasu Ci źli to zrozumieją i staną się dobrymi a po drugie dobro zawsze przyciąga dobro.
    Pozdrawiam serdecznie i …. do następnego Twojego tekstu.

    Polubienie

    1. — ” zawsze wybaczaj swoim wrogom, uśmiechaj się nawet do niezbyt życzliwych dla Ciebie osób „… tak właśnie staram się robić Edwardzie i działa to dokładnie tak jak opisałeś… wiesz, mnie nie denerwuje, że ludzie plotkują, bo to chyba taka normalność, może to dla nich nawet i takie lekarstwo, by swoich problemów nie widzieli, zajmując się sprawami innych, tylko…. są pewne miejsca, pewne sytuacje, gdzie powinno się zachować powagę i szacunek…. POWINNO ..
      — dzięki za piękne komentarze…. pocztę też odebrałam i… wiesz, już chyba straciłam rachubę ileż to razy poprawiałeś mi nastrój… 🙂

      Polubienie

      1. I tutaj w zupełności się z Tobą zgadzam Alinko. Są takie miejsca, takie okoliczność gdzie powinniśmy zachować szczególną powagę i szacunek. Takim miejscem jest bez wątpienia uroczystość pogrzebowa. I kto tego nie rozumie i nie pojmuje to pomimo rozwoju fizycznego jego umysł jest na poziomie dziecka. Przechodźmy obok takich ludzi obojętnie.

        Polubienie

  10. Tyle już tu w tym temacie napisano. Zwrócę uwagę na jedno. Idziemy do kościoła, pytam po co? Przyszliśmy pomodlić się, uczestniczyć w liturgii, zwiedzić świątynię? Czy wiemy co to za liturgia, jaka jest jej intencja? Czy wiemy jak w kościele powinniśmy się zachować? W czasie Mszy Św. pogrzebowej ploty i baje, niepojęte. Współczuję i pozdrawiam. 🙂

    Polubienie

    1. — wiesz Andrzeju, może u Was jest inaczej, ale ….znam z widzenia kilka pań, które siedząc w pierwszych rzędach widzą i wiedzą wszystko… i wiesz, nie jest to wcale młodzież…. a dodam tylko, że to opisane wyżej zdarzenie zdarzenie, też było z udziałem pani w poważnym wieku …. a może to dla takich ludzi jedyna rozrywka… wyjść do kościoła, spotkać sobie podobnych, poobserwować, poplotkować…. jeżeli tak, to tylko współczuć takim ludziom…

      Polubienie

    1. — wiesz, gdybym miała się przejmować plotkami , to pewnie bym już osiwiała do końca, albo co jeszcze gorsze… bym była łysa ;)….. ale jak już nieraz tu powtarzałam… wszędzie są granice taktu i dobrego zachowania…
      — 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz