BRZYDKIE SŁOWA. Pojawiają się w życiu każdego człowieka jak chwasty, bo przecież nasza mowa nie składa się tylko z pięknych barwnych słów. Jedni próbują te chwasty usuwać nie dopuszczając do ich rozrostu, inni traktują je jak normalność, codzienność.
Niedawno byłam świadkiem, jak to starszy pan był bardzo zbulwersowany zachowaniem grupki młodzieży stojącej na przystanku autobusowym. Faktycznie, młodzi ludzie sypali „ozdobnikami” jak z rękawa. Mężczyzna, oczywiście zwrócił im uwagę, dodając jednocześnie, że za jego młodości, takie zachowanie byłoby nie do przyjęcia. Młodzi chyba zrozumieli, bo zachowywali się już znacznie ciszej, nawet można by rzec nienagannie. Wszystko wróciło do normy, tylko autobus wciąż nie przyjeżdżał, mimo, że miał już dość spore opóźnienie. Czekający zaczęli się denerwować, bo już było zrobiło się ciemno no i jesienny chłód dawać się we znaki. W pewnym momencie, ten sam starszy, kulturalny pan, puścił taką wiązankę epitetów,pod adresem kierowców i w ogóle komunikacji autobusowej i że jeszcze kilka minut i nie zdąży na mecz. Teraz z kolei młodzi nie mieszkali się odwdzięczyć. Dialog nie do pozazdroszczenia, no i oczywiście nie do zacytowania. Na szczęście przyjechał autobus, więc emocje opadły.
Przed laty, przeklinanie obniżało wartość człowieka, czasem jednak mam wrażenie, że jest odwrotnie. A dlaczego o tym właśnie teraz? Za nami już burzliwa kampania wyborcza, z moich obserwacji wynika, że niejednokrotnie wygrał ten, który nie przebierał w słowach i w środkach, by dokopać przeciwnikowi. Wszystko dla popularności. Tak jest w strefie lokalnej, ale przecież na szerszą skalę też podobnie działa. Weźmy dla przykładu słynne słowa Kamila Durczoka, który to ostrymi słowami walczył o czysty stół, przy którym to prowadzi „Fakty” w TVN. Po tym incydencie popularność dziennikarza bardzo wzrosła. Podobnie było z jednym z polityków, który to dziennikarkę nazwał „małpą w czerwonym”. Podanych zdarzeń nie będę przytaczać w oryginale, jeżeli ktoś zainteresowany, sam odnajdzie. Podobne przykłady można by mnożyć, bo za sprawą internetu i czujnych mikrofonów, zachowania poza kamerą, szybko trafiają do obiegu i natychmiast stają się hitem.
Brzydkie wyrazy to codzienność, więc głupotą byłoby uważać, że ich nie ma, że ich nie używamy, ale trudno też być dumnym z takiego postępowania.