Dzieci na trawniki, kupy na śmietniki.

Temat nie do czytania przy aromatycznej  herbacie , bądź kawie.

  Pisząc o tym, być może narażę się miejskim właścicielom czworonogów, ale skręca  mnie, gdy jestem raniutko  w pobliskim miasteczku. Idąc chodnikiem trzeba bacznie patrzeć pod nogi , by nie wdepnąć – w co?, ano w psie odchody. Ludzie poruszają się po chodniku slalomem, bo przecież jak z brudnymi butami  wejść do sklepu, przychodni lekarskiej , lub gdziekolwiek. Właściciele psów naprawdę bagatelizują całą sprawę, mimo , że może być ona dość dotkliwa dla ich portfela, bo za pozostawienie takiej kupy na trawniku grozi mandat od 50 do nawet 500 złotych.  jak się jednak okazuje lekceważących nie brakuje, a straż miejska nie jest przecież w stanie upilnować  wszystkich, bo przecież , żeby taki mandat wystawić , trzeba najpierw właściciela psa złapać na gorącym uczynku, co jest prawie niemożliwe.

  Niektórzy twierdzą, że to przecież  świetny nawóz , ale trzeba również pomyśleć o tym, że po trawnikach, chodnikach , czy po parku, chodzą dzieci, które nie tylko mogą się utaplać w tym badziewiu, ale również, poprzez kontakt z odchodami  mogą się zarazić  pasożytami  takimi jak : tasiemiec  psi, czy glista psia.

  Wspomniałam tu tylko o problemie małego miasteczka, ale dla wyobrażenia sobie całego zagrożenia, podam informację Dziennika Łódzkiego, gdzie można przeczytać, że w Łodzi psy codziennie pozostawiają  na trawnikach około dwudziestu ton odchodów.   Takiej kupy to  mój umysł  nie może sobie wyobrazić. Śmierdząca sprawa, a co jak opady  deszczu zmywają to i kał dostaje się do wód gruntowych. Świetna letnia kąpiel w rzece, prawda?

  Mam tylko nadzieję (wszyscy mówią , że trzeba ją mieć ), że właściciele psinek, piesków i psów będą sprzątać po swoich pupilach, a  hasło DZIECI  NA   TRAWNIKI,  KUPY  NA  ŚMIETNIKI  nie będzie tylko pustym sloganem.

Mamo, czy ty wiesz co to jest gender???

GENDER, no właśnie co to jest ? , oczywiście wiem , że wystarczy kliknąć i przeczytać definicję, ale nie o to chodzi.  Nie mam pojęcia jak zabrać się do tematu ( czy w ogóle zabierać) i wytłumaczyć znaczenie tego słowa dzieciom w wieku  dziesięciu i dwunastu lat. Chyba nawet nie potrafię. Myślałam , że już jest po temacie, bo w mediach troszeczkę przycichło, aż tu nagle,  ot tak sobie , sama nie wiem , czy z nudów , czy z innego powodu pan w szkole zadał dzieciom pytanie;  czy wierzą w gender i jak  widzą fakt, że za jakieś dwadzieścia lat  Franek  może być Franią , a Julka może okazać się Julkiem.  Niby żart, ale jak wiadomo , co niedopowiedziane , to tym bardziej ciekawe, zwłaszcza dla dziecka, więc gdy dziś wróciły ze szkoły  i jeszcze w drzwiach usłyszałam pytanie MAMO , CZY  TY WIESZ,  CO  TO  JEST  GENDER?, przyznam szczerze, zamurowało mnie.  Delikatnie udało mi się zejść z tematu, zamieniając go innym, bardziej codziennym.  Nie bardzo jednak chcieli odpuścić, więc tylko powiedziałam, że to temat dość trudny i wymaga dłuższej rozmowy i odłożymy go na wolny dzień , czyli na sobotę.  Liczę , na to, że pomogą mi trochę moje dorosłe już dziewczyny,  no i wy  oczywiście, bo w brew pozorom , to nie mam pojęcia jak się do tego zabrać , żeby moje maluchy to zrozumiały. Chciałabym jednak , by dowiedziały się tego ode mnie niż od kolegów ze szkoły. Oj wsi spokojna, wsi wesoła, czasem aż głowa pęka…

BIEDA , biedzie nierówna

Człowiek bardzo , ale to bardzo biedny, żyje okruszkami i zbierając je , uśmiecha się z wdzięcznością poprzez łzy.                        //Henryk  Sienkiewicz //

BIEDA, od kilku dni słowo to wraca do mnie jak bumerang, a to za sprawą wpisu jednej z blogerek.  Zadała ona proste pytanie;   KTO JEST BIEDNY?      Zanim jednak na nie odpowiem, oczywiście przedstawiając  tu tylko swoje zdanie, może najpierw dowiedzmy się , co to jest w ogóle ta bieda. Otóż, jak podaje nam Wikipedia, BIEDA – to pojęcie opisujące stały brak dostatecznych środków materialnych dla zaspokojenia potrzeb jednostki w zakresie jedzenia, ubrania, transportu, potrzeb kulturalnych i społecznych.

   Jak to jest u nas, gdzie do niedawna mówiło się, że to kraj mlekiem i miodem płynący; bezrobocie, niepełnosprawność,brak wykształcenia.. czy zatem to oznacza, że jesteśmy biedni, bo jesteśmy głupi? , no a jeżeli tych biednych ciągle przybywa, to czy kraj jest głupi i czy taki kraj można traktować poważnie? Przecież ci biedniejsi , choć może mniej zaradni życiowo,ale też  mają wiedzę, rozum i serce.    Chyba się troszeczkę zagalopowałam, więc wróćmy  do podstawowego pytania; KTO JEST BIEDNY? . Za zgodą autorki, pragnę je przytoczyć . Pewnie zapytacie , dlaczego? , ano właśnie dlatego , byście spokojnie przeczytali , pomyśleli chwilkę i sami sobie tak szczerze , odpowiedzieli na pytanie, czy już jesteście biedni, czy jeszcze bardzo, bardzo bogaci, zatem; 

 

kto jest biedny?

 

czy biedny to ten co nie ma za co ugotować obiad
bo patrząc w portfel nic w nim nie ma,
czy ten, który nie opłaci czynszu
bo wybiera pomiędzy opłatami a jedzeniem,
czy ten który nie pośle dziecka na wycieczkę
gdy wszystkie inne z klasy pojadą,
czy ten który wykupi jeden lek
bo widząc ceny w aptece nie stać go na wszystkie,
czy ten który w sklepie odmówi dziecku lizaka
bo wtedy nie będzie mógł kupić chleba…

czy biedny to ten który na wczasy jeździ po Polsce
a sąsiad już drugi raz w ciągu pół roku był za granicą,
czy ten który nie może co roku kupować nowego samochodu
a kolega bierze z salonu,
czy ten który ma zwykły telewizor
a brat już plazmę,
czy ten którego dzieci mają tylko telefony,
a ich koledzy do kolekcji tablety….

Osobiście mieszczę się w tej skali określeń , więc jak twierdzi mój znajomy, jestem biedna i ma zupełnie rację. Dodam tylko, że  choć jestem biedna , ale wreszcie szczęśliwa,bo oprócz tego co na zewnątrz, mam jeszcze wnętrze, które czuje , a przecież nigdy nie jest się tak  bardzo  biednym, jeśli ma się coś do kochania.  Ja mam…. rodzinę.

   Chciałabym  wszystkim odwiedzającym moją stronę polecić ten blog,  znajdziecie tam zawsze  kilka prostych słów trafiających , gdzie potrzeba.  

http://zaobserwowane.blog.pl/

 

Polecona przesyłka z sądu do odebrania w ….. sklepie

Wczorajszy dzień zszedł mi na załatwianiu osobistych spraw. Gdy wróciłam do domu w skrzynce pocztowej znalazłam awizo takiej oto treści;

  W dniu 18.02.2014 r. sądową przesyłkę poleconą  nr. ………. adresowaną do A…… D….. i tu mój adres  , pozostawiłem w…. nazwa miejscowości i nr lokalu . Sądową przesyłkę poleconą można odebrać  w miejscu wyżej wymienionym w terminie do….. w godz…

                                                                                      Data i podpis osoby                                                                                         sporządzającej.

i jeszcze na drugiej stronie; 

  W razie nieodebrania sądowej przesyłki poleconej pomimo dwukrotnego zawiadomienia, zwraca się ją do sądu wysyłającego . Przesyłkę uważa się za doręczoną w ostatnim dniu przewidzianym do jej odbioru.

Uff . Tyle wyczytałam, zerknęłam jeszcze raz na adres. Właściwie to nie wiem pod jakim numerem znajduje  się budynek poczty. Zastanowiły mnie jednak  podane godziny odbioru, ale przecież termin  był do końca tygodnia , a wieczorem spodziewałam się odwiedzin brata (  pracuje jako doręczyciel , lub jak kto woli  wiejski listonosz) , pomyślałam  , że się wszystkiego dowiem . 

Przyjechał , popatrzył na karteczkę i  powiedział , że … po pierwsze;   to nie jest awizo z  Urzędu Pocztowego, a po drugie to zapytał , czy wiem, co się mieści pod wskazanym adresem?…. No skoro nie poczta , to co? – pytam

Weźmiesz więc tę kartkę  i pójdziesz do pani …….. do sklepu.  Nie wytrzymuję i wtrącam , że  przecież to sklep ogólnoprzemysłowy  i można tam kupić  wszystko , począwszy od skarpetek i majtek, poprzez artykuły szkolne, chemiczne i gospodarstwa domowego.  takie  wszystko w jednym, jak to w małej wiejskiej gminie. Teraz  jeszcze mam tam iść po przesyłkę  poleconą z sądu .Dziwne, ale tak wskazywał adres.  Tak, to podobno ma być na razie przez dwa lata, bo Poczta Polska utraciła kontrakt  na obsługę korespondencji sądów, a taką umowę podpisał jakiś prywatny operator, który stworzył swoje placówki w różnych dziwnych miejscach. Ja podobno i tak mam się z czego cieszyć , bo przecież mogłabym iść po takową przesyłkę do sklepu monopolowego, albo nawet do  jakiegoś ciucholandu, czy nawet sex shopu, bo podobno i tak bywa.  Myślałam , że to jakieś brednie ,  lub jestem w środku jakiegoś koszmarnego snu… nie , niestety  jednak nie. 

  Dziś odebrałam przesyłkę. wchodzę do sklepu , jeszcze dość niepewnie, no ale pani sprzedawczyni wita mnie  uśmiechem  i słowami -,,  Pani to po ten list z sądu” . Przytaknęłam tylko , podpisałam, wzięłam i wyszłam. Kątem oka zobaczyłam jeszcze  zdziwienie sprzedawczyni  i niezaspokojoną ciekawość.   zresztą  ja chyba też już jestem przeczulona bo odniosłam wrażenie, że w tym sklepie wszyscy o wszystkim wiedzieli. 

Cóż takie czasy , tylko jak to jest ,  chociażby z tą ochroną danych osobowych, skoro postronni mają dostęp  do naszych adresów, no i jak wam się w ogóle  podoba taki pomysł , bo ja  w takiej sytuacji czułam się  cokolwiek dziwnie, delikatnie określając  zaistniałą sytuację.