Jest taki dzień….

   ” Jest taki dzień, bardzo ciepły, choć grudniowy”,  to nie tylko słowa znanej piosenki. Wszyscy doskonale wiemy, o jaki dzień chodzi. Spędzamy go uroczyście, w gronie najbliższych,  przy pięknie nakrytym stole. Nie wszyscy mają jednak tyle szczęścia. Są ludzie, którzy ten dzień spędzają samotnie, tęskniąc za ciepłym słowem, za tym, by ktoś bliski podał rękę, uścisnął, przytulił.

      Różne są ludzkie  drogi. Jednych los pognał gdzieś daleko, w obce strony za pracą, za tym, by dzieciom zapewnić lepszy start w dorosłe życie, Innym los ciągle rzuca nowe kłody pod nogi,a jeszcze inni po prostu zostali wymazani z pamięci przez bliskich, lub traktowani jak przysłowiowe piąte koło u wozu, pozostawieni gdzieś w szpitalu, czy domu opieki.  Wiele osób pomyśli, no przecież  byłam, odwiedziłam,  rozmawiałam przez telefon, czy też mieliśmy wideo opłatek na skype. Takie właśnie   jest to nasze życie, gnamy ile sił do przodu, po drodze rozgrzeszając siebie ze słabostek, tłumacząc wszystko brakiem czasu.  Jakie życie, takie i święta. Dla jednych pełne radości, a dla innych z łezka w oku. Oby tych „innych” było jak najmniej, oby nikt nie poznał, jak smakuje samotność. Tego  Wam kochani życzę, nie tylko na święta, ale na każdy powszedni dzień.

Starość, czy zawsze musi być smutna?

STARSZY CZŁOWIEK

za szybą
świat pędzi jak chmury
gnane przez jesienny wiatr
a on
w zaduchu samotności
siedzi skulony
dziś już nie żyje
dziś egzystuje
nad szklanką herbaty
nad kieliszkiem wódki
smutne wyblakłe oczy
wypatrują tęczy
gdy szary wieczór śmieje się boleśnie
radość podszyta strachem
serce spowite kokonem milczenia
samotna starość tak bardzo boli
a jeszcze tak niedawno….

/Alina Drążczyk /

Starość – ostatni okres życia u ludzi, a jednocześnie słowo, które u jednych budzi szacunek i miłość, a u innych ogromny lęk, lęk przed nieznanym, przed chorobami i w końcu przed samotnością i zapomnieniem. Tak, zapomnieniem. Wystarczy  tylko dobrze rozejrzeć się.  W tramwaju, czy w sklepie widzimy staruszkę  dźwigającą torbę z zakupami, niby niewiele tego, ale dla niej to ciężar. Jakże często w takiej sytuacji słyszymy, że za wolno się porusza, że tarasuje przejście, że powinna siedzieć w domu, że wreszcie  nie ma dla niej miejsca w tym pędzącym świecie. A ona chce tylko w miarę normalnie żyć. Cieszy się, że  jeszcze potrafi sama zrobić zakupy, iść do lekarza,czy do fryzjera, odwiedzić męża na cmentarzu, pozbierać liście lecące z drzew wprost na jego grób.  Gdy zagadniesz, opowiada o swojej rodzinie. Dumna, bo dzieci na stanowiskach, mają swoje rodziny, piękne domy, samochody, tylko czasu jakoś im ciągle brakuje, by zajrzeć, zapytać,  posprzątać.  Ona przecież to rozumie, kocha i tęskni. Potrafi cieszyć się każdym podarowanym jej dniem.  Są jednak ludzie, którzy już tego nie potrafią. Ich smutne, wyblakłe oczy ciągle zawieszone, gdzieś pomiędzy przeszłością, a dzisiejszym pędzącym światem. Oczy i serca , które wciąż  tęsknią.

1 października  jest Międzynarodowym Dniem Osób Starszych, Otwórzmy więc  szerzej swoje oczy, może i serca. Wokół  nas jest tylu starszych ludzi, podzielmy się  choćby uśmiechem, to przecież nic nie kosztuje. Nie traktujmy  starości jak obrzydliwy deser podany po doskonałym posiłku.

 

samobójstwo – odwaga, czy tchórzostwo ?

WIESIA – żona, matka trójki  małych dzieci. Sześcioletnia córeczka znalazła ją wiszącą w garażu.

MARZENA -zostawiła maleńkie dzieci, powiesiła się na strychu.

JANEK – starszy pan, rodzina znalazła go w budynku gospodarczym, za późno.

To tylko kilka przykładów, z którymi spotkałam się w życiu. (imiona zostały zmienione). Dlaczego tak się dzieje? Czy w XXI wieku, człowiek doszedł już do takiego wniosku, że nie musi wszystkiego wytrzymywać i decyduje się na ten ostatni krok? Czy wreszcie samobójstwo, to akt wielkiej odwagi, czy też tchórzostwa?   Wydawałoby się, że człowiek musi być bardzo odważny, by targnąć  się na swoje życie, ale przecież z drugiej strony, jak wielkim jest tchórzem, żeby bać się własnego życia, a może to wszystko dzieje się pod wpływem chwili. Jak to jest naprawdę? Co dzieje się we wnętrzu człowieka, w jego psychice, że z własnej woli wybiera śmierć, nie zważając na nic;że rodzina,  że dzieci, które nigdy nie zrozumieją dlaczego i nigdy się z tym tak do końca nie pogodzą. Samobójca zabija siebie, ale tym samym skazuje swych bliskich na powolną agonię. Czy ludzi takich, może mniej zorganizowanych życiowo, może mniej zaradnych, ale za to bardziej wrażliwych powinniśmy uważać za głupków, przecież tylu mądrych i znanych ludzi też popełniło samobójstwo.   Tak się działo od zawsze ( ostatnio chyba  z większym nasileniem), jak nie stres w pracy, to problemy rodzinne, to znowu jakiś zawód miłosny, kiedyś, przypadkiem byłam świadkiem takiej próby, widok ten chyba już do końca pozostanie w mej pamięci, czy w ogóle bezsens istnienia, a może po prostu fakt, że wśród przyjaciół w otoczeniu rodziny, człowiek jest zupełnie sam, że w odpowiedniej chwili brak tego kogoś, kto by wysłuchał, poświęcił kilka minut, doradził, a tym samym pomógł odgonić złe myśli.

 Czym bardziej temat zaczynam drążyć, tym więcej pytań pozostaje bez odpowiedzi. Chociażby jeszcze takie; czy samobójca dostając drugą szansę, drugie życie, wybrałby  tę samą drogę? Cóż, nie mi to wiedzieć, ani też osądzać, choć przyznam, że te pytania często wracają, bo analiza wnętrza człowieka, jego myśli , to coś, co mnie interesuje i wciąga.