Jestem osobą wierzącą. Nie wstydzę się do tego przyznać, ani też o tym mówić. Staram się żyć normalnie, nie na pokaz , nie afiszuję się tym, bo dla mnie wiara jest moją osobistą własnością i nikt nie może żądać , bym z tego miała zdawać jakiekolwiek sprawozdania.
Nie oznacza to, że w swoim życiu nie toleruję ludzi innych wyznań , czy też ateistów. Dla mnie ważne jest , by człowiek miał coś ciekawego do przekazania innemu człowiekowi. Mam takich przyjaciół , oraz bliższych i dalszych znajomych i całkiem dobrze czuję się w ich towarzystwie. Jest przecież coś co nas łączy. Na potwierdzenie tego przytoczę słowa Fiodora Dostojewskiego , który twierdził; ,, Biblia należy do wszystkich, zarówno do ateistów , jak i do osób wierzących. To księga całej ludzkości” . Tyle mówi nam cytat i tego się trzymajmy.
Chodzę do kościoła, bo czuję taką potrzebę, nie po to by pokazać się , bo tak wypada, bo święta itp. Słucham kazań, co nie jest równocześnie wyznacznikiem tego , że bezgranicznie wierzę w księży i w to co robią, a zwłaszcza w to co się o nich mówi i pisze . Temat mógłby być bardzo obszerny, ale ja o czym innym. Ostatnio spodobały mi się słowa dziekana już po zakończeniu mszy św. Proste przemyślenia, które chyba celnie trafiły do ludzi. W skrócie chodziło o słowo; czyli porównanie księdza do dziennikarza, zatem jeden lepszy drugi gorszy, jedno kazanie prosto z serca , inne oparte tylko na ewangelii, a my wierni jesteśmy po to by rozumieć po swojemu , chwalić a raczej krytykować, bo właśnie krytyka mobilizuje do lepszego. Fakt, że czasem księża z tej parafii mówią o aborcji, czy rozwodach, to nie po to , by kogoś urazić, czy rozdrapywać czyjeś dopiero co zabliźnione rany. Przepraszał , jeżeli ktoś takimi słowami poczuł się urażony, ale właśnie na tym opiera się wiara chrześcijańska, na poszanowaniu życia , rodziny na miłości, a oni ( księża) jako przedstawiciele tej wiary, mają dane o tym mówić. Pewnie i tak wiele osób się z tym nie zgodzi, ale moim zdaniem było to proste i zrozumiałe.
Mówi się ogólnie, że za kilkanaście lat świątynie mogą świecić pustkami, bo dziś coraz trudniej jest być chrześcijaninem i coraz trudniej jest się przyznawać do wartości, które są niemodne, jednak w kościele do którego chodzę, z roku na rok jest coraz więcej osób i nie są to wyłącznie osoby starsze, jak to co niektórzy myślą.