… ze starego zeszytu

— kilka wspomnieniowych wpisów ze starego zeszytu…..

10 kwiecień (wtorek)

Starsze dzieci już w szkole, maluchy wesoło szaleją, a ja spakowana, gotowa… za godzinę będę już na oddziale, co dalej?… nie bardzo wiem… trochę się boję…

Po obchodzie, ordynator wezwał mnie do swojego gabinetu na rozmowę. Okazało się, że mój pobyt w naszym szpitalu właśnie dobiegł końca . Wychodzę ze skierowaniem do innego , takiego specjalistycznego w dużym mieście. Mam jeden dzień na zorganizowanie wszystkiego, stanowczo za mało.

11 kwiecień (środa)

Wieczór dzieci śpią, mały spacer z psem, papieros , taka cisza wokół…wsi spokojna, czy jeszcze u wrócę? To niesprawiedliwe, przecież miało być tak pięknie.

12 kwiecień (czwartek)

Jestem w wielkim mieście, w wielkim szpitalu, już po  wszystkich formalnościach i po badaniach.  Profesor Z. starał się wszystko dobrze wytłumaczyć; co, jak i dlaczego ? Niewiele z tego do mnie dotarło, ale wiem, jutro zabieg i to właśnie on będzie trzymał pieczę nad wszystkim. Może wreszcie uda się usunąć to cholerstwo w całości.
Na sali jestem sama, choć poznałam kobietę, która leży na innej, tuż obok, właściwie to ona przyszła mnie poznać.  weszłam na jej miejsce, znaczy ona miała mieć jutro operację, ale przełożyli, widać mój przypadek bardziej beznadziejny.  Przyniosła mi książkę do czytania;  Janusz Leon Wiśniewski   „S@motność w sieci” podobno hit, tylko jakoś  nie mam głowy do czytania. W ogóle nie mam głowy do niczego. Taka pustka. Przed chwilą była pielęgniarka z zastrzykiem, pytała, czy chcę coś na sen. Nie chcę, chcę tylko do normalności do domu, do dzieci.

13 kwiecień (piątek)

O rany, dziś trzynasty i piątek, staram się nie wierzyć w przesądy, choć podobno jeden pacjent się nie zgodził na operację, ale co ma być , niech będzie, byle było po wszystkim. Od rana faszerują mnie zastrzykami, już trzy, nawet nie pytałam jakie. Trochę dziwnie się czuję. Była pani psycholog, jakoś nie miałam ochoty z nią rozmawiać. Poszła.  Jest dziesiąta piętnaście. Operacja chyba koło południa, jak tylko dotrze profesor. Zwijam cały swój bagaż i…. do zobaczenia po. Oby

 

Następny zapis jest z 17 kwietnia, potem jeszcze kilka. Dziś mija już kolejna rocznica, jak widać trzynasty okazał się dniem szczęśliwym. Jestem, żyję, oddycham. Często jednak wracam do tych wspomnień i do ludzi, których po drodze spotkałam, takich, którzy choć odrobinkę we mnie wierzyli i wierzą. Znajoma, której wiele zawdzięczam,dawno temu wstawiła na fb post, w którym było napisane ;

” Każdy może się poddać,to najłatwiejsza rzecz do zrobienia.
 Ale wytrzymać, przetrwać, gdy nie wychodzi,gdy nie wiesz co dalej
 gdy inni namawiają Cię, aby odpuścić, wymaga prawdziwej siły i charakteru.
                          DASZ RADĘ

Pod tym wpisem zostawiłam wówczas taki komentarz

— te słowa to powinny wisieć u mnie nad łóżkiem… codziennie rano powinnam je czytać i powtarzać…. dasz radę , dasz radę…. itd…

właśnie dziś, napisała mi odpowiedź do tamtego komentarza

–  Pani Alinko dała Pani radę:) Pozdrawiam

 Rozczuliłam się, taki ze mnie mazgaj. Zwykłe słowo DZIĘKUJĘ, to zbyt mało.

30 myśli na temat “… ze starego zeszytu

  1. … zadumać się wypada, wszak o zdrowie i życie szło … takie przeżycia tylko dla twardzieli … no i Opatrzność była z Tobą … w trudnej sytuacji poukładana, zatroskana o najbliższych, także maluczkich … jak pisze, dała radę … pewnie bym tak nie potrafił … sukces także Pana profesora … dużo dobrego zdrowia życzę i pozdrawiam … 🙂

    Polubienie

    1. — napisałeś, że to bardzo osobiste, tak Andrzeju masz rację, bardzo, a dlaczego o tym piszę?… bo takich osób jak ja jest bardzo dużo, a ciągle jakoś boimy się mówić otwarcie o swoich odczuciach o tym jak to jest naprawdę i jak czasem przykro, gdy nie ma się komu wygadać… więc jeżeli przeczyta to choć jedna osoba z życiorysem podobnym do mojego i przy tym będzie jej choć odrobinkę lżej, to już będzie pięknie…

      Polubienie

  2. Zawsze mówię co ma wisieć nie utonie. Moja Bratowa była dużo, dużo młodsza ode mnie a juz jej nie ma. Mnie podobnie jak Tobie się udało i 12 lat temu na nowo dostałam moje nowe życie, i to kolejny już raz. A jej się nie poszczęściło. Choć tak bardzo chciała żyć. Zdrowia i długich lat życie życzę i serdecznie Cię pozdrawiam-;))

    Polubienie

    1. — wiesz, ja to czasem powtarzam „złego diabli nie biorą”, a że do aniołków też nie należę, więc jestem tu, gdzie jestem..
      – buziaczki 🙂

      Polubienie

  3. Ja też się rozczuliłam…..
    Sama nie chorowałam wprawdzie na te chorobę, ale ponad 30 lat temu moje życie też wisiało na włosku.
    Żyjemy. Doceniajmy wielką łaskę. Cieszmy się każdym dniem.

    Polubienie

    1. — wiem, wiem….. Twoje życzenia zawsze są szczere… dziękuję…. a wiesz, może już za miesiąc uda mi się wyskoczyć do Nieborowa… chyba Ci troszeczkę pozazdrościłam, wszak ode mnie bliżej i troszeczkę wstyd, że byłam tam ostatnio będąc w szkole podstawowej…
      🙂

      Polubienie

    1. — prawda jest taka, że tu strzyknie, tam zaboli, a człowiek już pełen obaw, że to jakiś nawrót, przerzut….tak to już się zakodowało w tym moim małym móżdżku ;)… ale masz rację… ważne, że się udało…
      – pozdrawiam .. 🙂

      Polubienie

  4. To co piszesz jest świadectwem własnych przeżyć i obaw. Jest też dowodem na to, że warto i trzeba znaleźć w sobie odwagę i zaufać lekarzom.
    Ja też miałem taki incydent i również podzieliłem się opisem swoich przeżyć z czytelnikami. Miesiąc po mojej operacji przyszła na świat moja wnusia, która skończy w tym roku 7 lat. Bardzo cieszę się z naszej zażyłości. To też jest dar

    Polubienie

    1. — warto zaufać lekarzom…. tak to prawda… sporo teraz narzeka się na służbę zdrowia… ja jak do tej pory złego słowa powiedzieć nie mogę… może po prostu jestem szczęściarą….
      – 🙂

      Polubienie

    1. — wiesz, czasem to sama się dziwię, jak ja to wszystko wytrzymałam, ale wiem, że to nie tylko moja zasługa, to dość długi łańcuszek dobrych i pomocnych serc…
      — pozdrawiam 🙂

      Polubienie

  5. Wzruszający post. Naprawdę Panią podziwiam. Za odwagę i siłę, widać, bardzo dużo Pani przeszła. Życzę powodzenia i uśmiechu 😉

    tysiac-mysli-na-sekunde.blogspot.com

    Polubienie

  6. Dzisiaj już jest kwietnia, a Twój tekst ukazał się 13 kwietnia. To już tydzień. Widać jak dawno już nie zaglądałem do Ciebie … aż mi trochę wstyd ! A przecież tak chętnie czytam Twoje teksty ….. bo mądre i ważne.
    A ten powyżej ? Mądry, ważny a do tego taki smutno – radosny.
    Smutny, bo tamte dni były nadzwyczaj ciężkie dla Ciebie.
    Radosny, bo wszystko przezwyciężyłaś i dałaś radę ! Dzięki własnej sile woli i dzięki wiedzy lekarzy.
    Bardzo dużo jest Alinko osób wokół nas, którzy albo sami, albo w swoich rodzinach, często najbliższych osób przeżyło podobne przypadki.
    Ja podobną, a może jeszcze i bardziej dramatyczną sytuację przeżywałem trzy lata temu. Choroba najbliższej mi osoby zapewne była inna niż ta, która Ciebie dotknęła ale jej przebieg, powikłania jakie pojawiły się po operacji były dramatyczne ! Chorą po jednej operacji, po półrocznym pobycie w szpitalu, wypisano do domu …. z perspektywą amputacji nogi ! To był prawdziwy dramat. Potrzebna była kolejna operacja i to natychmiast, bo każdy dzień zwłoki powodował coraz bardziej obumieranie tkanek i groziła martwica. A ja poruszałem się jak we mglę … po pierwsze nie mogłem znaleźć właściwego lekarza, po drugie wszędzie do specjalisty były terminy co najmniej z rocznym oczekiwaniem, po trzecie jak już pokonałem te bariery, okazało się ( a był to miesiąc sierpień ) że …. ekspresowy termin kolejnej operacji to najszybciej luty przyszłego roku, bo szpital wykorzystał już na bieżący rok limit finansowy przyznany przez NFZ !
    Ale dzięki mojemu uporowi, użyciu wszelkich argumentów i płaczowi , tak Alinko, wielkiemu bekowi a gabinecie ordynatora szpitala i w obecności dyrektora szpitala …znalazło się jednak miejsce na sali operacyjnej. Po tygodniu od tego płaczliwego przedstawienia było już po operacji i …. nogi nie trzeba amputować. I chociaż jest nie do końca taka sprawna jak być powinna, to jednak jest ! I przy pomocy jednaj kuli da się chodzić, a nie jeździć na wózku.

    A tak dużo Alinko piszę z czterech powodów.
    Po pierwsze, aby Ciebie wspierać, gratulować Ci siły woli i cieszyć się razem z Tobą, że to co było przykre już minęło u Ciebie.
    Po drugie, że Ty tym swoim opisem przeżyć wywołałaś ogrom wspomnień u mnie i ogromnych rozterek i obaw jakie wtedy przeżywałem.
    Po trzecie, że mój dobry znajomy, do tego biznesmen z chyba wielkimi pieniędzmi, nie miał tyle szczęścia co ja i jemu w grudniu obcięli jednak jedną nogę przed kolanem, po jakimś czasie po raz drugi ponad kolanem … i nie wiadomo jak to się zakończy, bo nadal leży w szpitalu, a noga jak balon, ból ogromny, morfina i … przyszłość niejasna.
    Po czwarte, bo znam taką osobę w necie, która od kilku już ładnych lat bardzo choruje i do chwili obecnej nie może się zdecydować na zdecydowane leczenie szpitalne, tylko ciągle leczy się ambulatoryjnie, często ( z tego co wiem ) zmienia lekarzy, ciągle każda przychodnia czy szpital robią jej kolejne ( ja uważam , że niepotrzebne )badania, stawiają kolejne diagnozy … a choroba dalej się posuwa ! I to jest Jej dramat… a mój po części także, bo wiem, ze cierpi i … jest jakby w matni !

    Alinko, moja miła internetowa przyjaciółko, serdecznie Cie pozdrawiam i życzę Tobie przede wszystkim zdrowia…. Staraj się jak najrzadziej wspominać tamte trudne chwile i patrz z optymizmem w przyszłość. Najważniejsze, to mieć w pobliżu siebie kochające i życzliwe osoby… pogoda ducha jest warunkiem dobrego zdrowia.
    A powiada się też, że choroby duszy objawiają się chorobą ciała …. i jakaś odrobina prawdy w tym chyba jednak tkwi.

    Dla Ciebie Alinko… bukiecik wiosennych kwiatków

    http://s7.directupload.net/images/130815/tgpu6jj3.swf

    Polubienie

    1. — witaj Edwardzie… właśnie dziś mija trzecia rocznica mojego blogowego życia, oj spowolniło ono bardzo, wpisy coraz rzadsze, ale…. grono wiernych przyjaciół wciąż to samo i to jest piękne…. ja się też chyba zmieniłam, chyba bardziej dojrzałam i odrobinę inaczej widzę świat…. zresztą znasz mnie już te kilka lat…. nadal kocham… kocham muzykę i na nowo zakochałam się w poezji, choć czasem mam obawy, czy to co czasem napiszę to poezja…. co siedzi gdzieś we mnie i czasem muszę te swoje myśli uwolnić, tak jak teraz…. bo widzisz czasem życie wydaje się takie niesprawiedliwe… jutro pogrzeb kogoś bardzo mi bliskiego… odszedł tak niespodziewanie… to boli, choć przecież nie jestem dzieckiem i rozumiem… …
      — no tak, zupełnie zeszłam z tematu, ale jakby odrobinkę lżej, gdy to wyrzuciłam z siebie, choć tak naprawdę nie wiem kiedy to przeczytasz….
      — spokojnej nocy… a, no i zapraszam do wspomnień do mojego pierwszego wpisu….
      http://alina-ala.blog.pl/2013/04/26/kolejny-przystanek-no-drodze-zyciem-zwanej/#comments

      Polubienie

      1. Witam serdecznie …. podróżniczko przez życie.
        A widzisz Alu … zastanawiałaś się kiedy ja przeczytam Twoją odpowiedź na mój komentarz. Już jestem, przeczytałem i pięknie dziękuję. Zaglądam na Twoją stronkę dość często, bo lubię zamienić kilka słów z mądrą i miłą osobą.
        Dziękuję Alinko, ze zamieściłaś link do tego swojego wpisu na blogu, do dnia, w którym zaczynałaś pisać. Z przyjemnością, ale też i z sentymentem przeczytałem ten twój pierwszy tekst. Swój komentarz na ten tekst także.
        Popatrzyłem na daty i …. zdziwiłem się jednak. To już trzy lata ? Niemożliwe ! A jednak, daty nie cyganią. Czarno na białym napisane.
        Alinko …. tak, zmieniłaś się przez ten czas. Widać to po Twoich tekstach tutaj i po wpisach ” tam ” …. chyba oboje się zmieniliśmy ? Życie jednak ciągle idzie do przodu … zmieniamy się my, zmienia się nasze otoczenie, zmienia się też nasze spojrzenie na innych i innych ludzi na nas. I tak na co dzień niby tego chyba nie dostrzegamy … ale jak popatrzy się wstecz, przy okazji choćby takiej rocznicy, jak ta trzecia Twojego blogu, to widać to.
        A Twoja poezja Alinko ? Każdy autor pisze inaczej, każdemu ( każdej ) inaczej w duszy gra. Każdy stosuje inną formę graficzną swoich wierszy. Ja co prawda jestem zwolennikiem formy klasycznej … z rymem i rytmem, z podziałem na strofy. Ale to przecież autor ( ka ) wybiera formę dla siebie najodpowiedniejszą. U każdego też inne zdarzenia są motywem powstania wiersza. Ale pisać trzeba…. bo jest to taka wewnętrzna spowiedź, takie oczyszczenie duszy…
        A po latach z wielkim sentymentem do tych wierszy powrócisz. Jak ja dzisiaj do początków pisania Twojego bloga. Znam wiele Twoich wierszy … jeden z nich szczególnie zapadł mi w pamięć. Jest piękny ! Ostatnio wspominałem o nim na tym drugim ” tam”
        Alinko, serdecznie pozdrawiam i życzę dobrych dni ….
        http://s7.directupload.net/images/130821/9ju3n9td.swf

        Polubienie

      2. — tak, po latach pewnie wrócę wspomnieniami do bloga, do wierszy… tych pierwszych, bo mam nadzieję, że w pisaniu nic się nie zmieni…. wczoraj dotarło do mnie kilkanaście egzemplarzy ” Antologii wierszy pisanych duszą” w której i moich dziesięć…. odkładam na półkę… może kiedyś, po latach, gdy wnuki dorosną, a mnie już nie będzie… zajrzą, poczytają, wspomną…
        — oj, chyba się starzeje… taka melancholia o poranku… 😉

        Polubienie

    1. — nooooo słońca to ja nie mogę się doczekać.. taka zimnica… dziś rano temperatura na minusie, a ja rano do pracy w zimowej kurtce… brrrrr
      — za to pozdrawiam bardzo ciepluteńko… 🙂

      Polubienie

  7. Alinko życzę dziesiątki takich szczęśliwych rocznic. Najbardziej trwogą, w życiu człowieka, napełnia go niepewność. Jaki los go czeka? Czy diagnoza, którą usłyszy będzie pomyślna, czy okaże tą której wszyscy najbardziej się boimy. Jeśli spotka nas nieszczęście, czy pokonamy je i czy dane będzie nam jeszcze cieszyć się słońcem długie lata? Wiemy, jaka loterią są te wszystkie pytania, a przede wszystkim odpowiedzi na nie.
    Mimo przykrych epizodów życie jest pięknym fenomenem. Dramaty hartują, z każdego zwycięstwa wychodzi się silniejszym. Drobne niepowodzenia, staja się nieważne. Tylko zasadnicze, podstawowe wartości się liczą, a cieszy każdy powiew wiatru, promień słońca i kwiat w zbożu. Ptak, którego nie słyszeliśmy dotąd nigdy, śpiewa najpiękniejszą pieśń, tylko dla nas.
    Życzę Alinko spokojnej, radosnej codzienności wśród najbliższych.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    Polubienie

  8. — tak, masz zupełnie rację, ten lęk przed każdym badaniem… każdy wynik niepewny, no i rzeczywiście odkrywamy świat na nowo… śpiew ptaków, wschody i zachody słońca… doceniamy to piękno…
    — pozdrawiam Elu bardzo, bardzo serdecznie… 🙂

    Polubienie

  9. Alinko jestem bardzo mile zask0czony tym co przeczytalem.
    Jesteś wspaniałą dzielną i mądrą KOBIETĄ ,CIESZĘ SIĘ ŻE JESTEŚ MOJĄ ZNAJOMĄ ,WLADEK POZDRAWIAM NAJSERDECZNIEJ

    Polubienie

Dodaj komentarz