Pani Henia wiodła sobie spokojne życie. Wraz z mężem prowadzili niewielkie gospodarstwo. Bywało różnie; raz lepiej, raz gorzej , ale żyli zgodnie. Jednego czego im brakowało, to dzieci. Ciężko się było z tym faktem pogodzić, ale wspierając się wzajemnie i jeszcze w pełni sil , dawali radę, choć życie na wsi nie należy do łatwych. Lata mijały. Mąż pani Heni coraz bardziej chorował, aż któregoś poranka zwyczajnie si nie obudził. ——— Została sama. Do pomocy jakoś nikt z rodziny dalszej czy bliższej się nie kwapił ( miała dwóch braci i siostrę) Męczyła się jakoś na tym gospodarstwie do emerytury /tej wcześniejszej/ , sprzedała swój dorobek i kupiła małe mieszkanko w pobliskim miasteczku. ——- Zaczęła życie od nowa. Poznała nowych ludzi, choć trudno było wiejskiej kobiecinie przestawić się na miastowe życie.. Rodzina prawie jej nie odwiedzała, no tylko wtedy , gdy trzeba było bratanków przywieźć na wakacje, a którym z wiekiem coraz bardziej podobało się miejskie życie, zwłaszcza to nocne. Znosiła wszystko w spokoju, aż kiedyś odważyła się powiedzieć- nie. Obrażona rodzinka przestała przyjeżdżać. Znowu została sama. ——- Wtedy pojawił się ON -Pan Tadeusz. Mieszkał w tym samym bloku, czasem pomógł przynieść zakupy, czasem od tak zwyczajnie zajrzał , przynosząc owoce ze swojej działki. Tak to się zaczęło i byłoby jak w bajce, gdyby nie rodzina, która oczywiście była przeciwna. No bo jakże to tak. Do mieszkania miałby wprowadzić się ktoś obcy, skoro wcześniej nie chciała ani jednego, ani drugiego bratanka.—– Nie wprowadził się. Nadal każde mieszka u siebie. Pan Tadeusz swoim samochodem wozi Panią Henię na rehabilitację / Ta ma problemy ze stawem biodrowym/ , robi zakupy, razem jedzą kolację, czasem śniadanie. Od czasu jak oznajmiła , że mają się pobrać, rodzinka przestała ją odwiedzać. Dla nich wizja odziedziczenia mieszkania znowu się oddaliła….——- Historia prosta , jak wiele innych w tym naszym pędzącym świecie, ale prawdziwa- napisana za zgodą Pani Heni. Dla porządku dodam, że ślub już niebawem. Jutro zaś jedziemy razem na taką małą wycieczkę, co prawda nie tak daleko, bo i Pan Tadeusz i jego samochodzik już nie pierwszej młodości. Miło będzie spędzić te kilka godzin na świeżym powietrzu . Wszystko wskazuje na to, że i pogoda będzie nam łaskawa. — Pani Henia już nawet nie żałuje, że nie usłyszy więcej PRZECIEŻ KOCHAMY CIĘ CIOCIU…. -a może?